Obudziłam się w południe z ogromnym bólem głowy i zatkanym nosem. Czułam się okropnie, tym bardziej, że zasnęłam nad samym ranem. Moje obmacywanki z Clarkiem skończyły się na tym, że powiedziałam 'nie mogę tak... To dzieje się za szybko'. Nie wiem czy mogę powiedzieć, że tego żałuje. Zrobiłam raczej dobrze. Nie raczej, a na pewno dobrze. On zrozumiał twierdząc, że nic się nie dzieje. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
-Jo! Tak w ogóle to czemu nie poszłaś do szkoły?- do mojego pokoju poraz kolejny wpadł tata, trzymając w ręku jakieś papiery i rzucając na mnie dziwne spojrzenia.
-Tato! Mówiłam ci już, że źle się czuje. Ile razy jeszcze tu przyjdziesz pytając o to samo?- rozdrażniłam się nie mogąc już wytrzymać jego natarczywości.
-Może pojedziemy do lekarza?-spojrzałam na niego z pod oczu kiwając przecząco głową.
-Nie ma mowy. Do jutra mi przejdzie. Przecież to tylko przeziębienie.-powiedziałam z politowaniem i przewróciłam oczami. Zauważyłam, że ojciec mi się przygląda. Jak on dziwnie się zachowywał. Jakby chciał się czegoś dowiedzieć ale nie wiedział jak to zrobić.
-Tato?-zagadnęłam zauważając, że jego wzrok nadal mnie lustruje. To było z lekka przerażające.
-Tak skarbie?- Boże! Od kiedy on zwracał się do mnie w taki sposób? Nigdy nie byłam dla niego skarbem. Skarbem to były dla niego jedynie broń i kajdanki, a nie ja.
-Chcesz coś?- zapytałam ostro widząc, że nawet nie ma narazie zamiaru wyjść z mojego pokoju. Coś było nie tak.
-Chciałem zapytać czy nadal masz jakiś kontakt z tym twoim znajomym?-zapytał poważnie a mnie trochę zbiło z tropu. Jakim znajomym do cholery.
-Tato, mów jaśniej. Jakim znajomym? O co ci chodzi?-zapytałam nieco wkurzona. Nie mógł powiedzieć normalnie, tak żebym zrozumiała. Tylko wymyślał po swojemu i gadaj tu z takim. Spojrzałam na niego w zdenerwowaniu i zauważyłam, że schodzi z jednej nogi na drugą. Był zdenerwowany. Najwidoczniej nie wiedział jak ma do mnie mówić.
-Chciałem zapytać o to czy masz kontakt z Harrym?-zapytał w końcu spoglądając na mnie zniecierpliwiony.
-Nie, nie mam z nim kontaktu i proszę jak będziesz wychodził to zamknij ze sobą drzwi.-powiedziałam zirytowana jego pytaniem i odwróciłam się na drugą stronę łóżka. Nie chciałam słuchać o Harrym, nie chciałam o nim gadać, ani go widzieć. Skrzywdził mnie tak mocno, że jedna mała myśl o nim sprawiała, że zamiast moje serce sklejać się na nowo, to poraz kolejny rozpadało się na części.
-Jeśli będziesz chciała...
-Nie, nie będę chciała. Zamknij drzwi.-syknęłam wściekłe. Dlaczego nie posłuchał za pierwszym razem? Czy tak trudno zrozumieć? Obawiam się, że w jego kwestii tak.
-Jesteś straszna.-stwierdził i zatrzasnął za sobą drzwi. Może byłam dla niego ostra ale nie mogłam się powstrzymać. Tak trudno było mu zrozumieć za pierwszym razem...
-Jestem okropna.-zaskomlałam i przykryłam z całych sił głowę poduszką. Czemu zachowywałam się jak ostatnia jędza? Przecież nie tylko mi jest trudno, innym także.
-W końcu się do tego przyznałaś. Brawo słoneczko.-gdy usłyszałam ten głos to momentalnie mnie zamurowało.
-Harry...-ściągłam z głowy poduszkę i spojrzałam na niego z przymrużonymi oczami. Miałam nadzieję, że wcale go tutaj nie ma. Miałam tylko malutką nadzieję, że tylko sobie wymyśliłam jego obecność. Ale niestety był tu naprawdę.
-No co ty nie powiesz.-zaśmiał się głupkowato, siadając na kancie mojego łóżka.
-Co ty tutaj robisz? Czego znów chcesz?- zapytałam nie mając pojęcia co mam innego powiedzieć. Miałam go dosłownie dosyć.
-Nie ładnie jest tak skarżyć się mojemu bratu.-jego mina zrobiła się poważna i dopiero wtedy gdy bardziej przyglądałam się jego twarzy zauważyłam, że jego lewe oko jest całkiem sine. Musiał więc ostro oberwać od Clarka.-nie masz zamiaru nic odpowiedzieć?
-Daj mi spokój.-odwarknęłam mając nadzieję, że się odwali.
-Bo co? Bo znów się poskarżysz?-ponownie się zaśmiał, a mnie aż zemdliło.
-To wcale nie jest śmieszne!-Warknąłam nie mogąc uwierzyć, że przychodzi tutaj i jeszcze się ze mnie wyśmiewa. Był chamski i podły.
-Dla mnie jest. Ale nie po to przyszłem.-odpowiedział spokojnie,robiąc nagle poważną minę. Jego bipolarność przekraczała wszelkie granice.
-Tylko po co?-zapytałam lekko zdezorientowana. Po co tu przylazł? Obawiałam się jego odpowiedzi. Przecież był nieobliczalny, no i po co miałby tu znów przychodzić? Nie sadzę aby miał jakieś dobre zamiary. Może zmieniłabym zdanie gdyby poszedł się leczyć.
-Przyszlem tu tylko po to aby cię przeprosić. Wiesz, nie chciałem żeby to wszystko potoczyło się w ten sposób. Nie takie miałem zamiary.-wyznał nerwowo przechodząc z jednej nogi na drugą. Spuściłam głowę w dół zaraz ją podnosząc. Harrego ręka przeczesywała swoje włosy w zdenerwowaniu.
-Nie wierzę ci.-stwierdziłam wstając momentalnie z łóżka. On był kłamcą i potrafił to robić, nie chciałam znów być jego ofiarą. A niestety szybko się nią stawałam...
-Tak bardzo przepraszam.-powiedział szeptem zbliżając się w moją stronę. Zaczęłam cofać się w tył, więc za którymś posunięciem zderzyłam się plecami ze ścianą. Mój oddech przyspieszył ale starałam się zachować spokój. Może on się zmienił? Może on przepraszał bo naprawdę tego chciał? Nie miałam pojęcia co o tym myśleć. Byłam jak zagubione dziecko w centrum ogromnej galerii i to mnie najbardziej przerażało.
-Dlaczego mam ci wierzyć? Daj mi chociaż jeden powód!-powiedziałam nieco donośniej.
-Bo mnie kochasz.-odpowiedział totalnie mnie dezorientując. O co mu do cholery chodziło?
-Słucham?-spojrzałam na niego ostro będąc zniesmaczona jego słowami.
-Uwierzysz mi bo mnie kochasz. A jak człowiek kogoś kocha, to zrobi dla tej osoby wszystko.-jego zachrypnięty głos działał na mnie kojąco. Gdy go słuchałam moje serce biło szybciej. Czułam się jak 14-nastolatka w której brzuchu wybucha milion motylków. Czułam się tak bardzo dobrze i pragnęłam czuć się już tak na zawsze.
Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Po prostu w ustach zrobiło mi się sucho. A w gardle utknęła mi wielka klucha której nie dało się przełknąć. Zabrakło mi słów. Głupio mi było tym bardziej, że mówił o tym, że go kocham. Do tego miał racje. Zrobiłabym dla niego dosłownie wszystko, bez dwóch zdań. Zaczął mnie całować. Delikatnie i wolno. Jak nie Harry. Jego dłonie zaczęły powoli wodzić po moim ciele. Czułam się jak w niebie. Nie myśląc o tym co stanie się dalej, pomogłam Harremu ściągnąć swoją koszulkę a później i jego. Całując się namiętnie ciągle pozbywaliśmy się jakiś części ubrań, aż w końcu zostaliśmy tak jak sam Pan Bóg nas stworzył. Zaciągnęłam go w stronę łóżka. Położył się na plecach zaciągając mnie do siebie.
To wszystko działo się tak szybko. Jego długie palce jeździły po moim nagim ciele. Wszystko było idealne do czasu kiedy obudziłam się wieczorem.
Spojrzałam na łóżko i nie zastałam tam Harrego, ale za to zauważyłam kartkę z wiadomością 'ale ty jesteś naiwna:)+nie wiedziałem, że jesteś taka dobra w łóżku'
-On mnie wykorzystał...
*
Dodaje ten rozdział o wiele szybciej żeby wam wynagrodzić to, że poprzednie rozdziały dodaje w dość dużym odstępie czasowym:)
Jeśli chcecie się ode mnie czegoś dowiedzieć to tutaj: http://ask.fm/Patricila
A jeśli macie jakieś pytania do Harrego i Jo to także zapraszam na ich aski:
http://ask.fm/MonsterSyles