piątek, 28 czerwca 2013

Three

Z perspektywy Harrego;

Nie mogłem uwierzyć, że w moim aucie siedziała jakaś nieznośna wywłoka. Pomimo jej gorącego ciała ta dziewczyna mnie irytowała do niemożliwych granic, których nikt do tej pory nie odważył się przekroczyć. Wystarczyło, że wypowiedziała jedno słowo a już miałem ochotę podciąć jej gardło, ale była zbyt seksowna żebym to zrobił, przynajmniej jak na razie. Pomyślałem, że nie zaszkodzi jeśli trochę ją wykorzystam w oczywistych celach. Na tą myśl uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. Seks to była cholernie zajebista sprawa, nielegalny seks tym bardziej.
Minęło już dziesięć minut a my nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Jechaliśmy w milczeniu. Spojrzałem na Jo, która siedziała skulona opierając swoją twarz o szybę samochodu, po jej policzkach ciekły łzy.
-Oh, dziewczyno ile ty masz lat, że ciągle ryczysz? Jeszcze ci nawet nic nie zrobiłem.-Zaśmiałem się kpiąco na co brunetka od razu się wzdrygnęła ocierając dłońmi słoną substancje z twarzy.-No właśnie, ile masz lat?- Powtórzyłem się oczekując na odpowiedź.
-Wystarczająco…
-Zanim dokończysz to zdanie przemyśl co mówisz.- Zacisnąłem ręce na kierownicy  tak, że moje palce zrobiły się białe od siły której w to włożyłem. Znów działała mi na nerwy. Zadałem dziwce proste pytanie więc oczekiwałem prostej odpowiedzi. Nie mogłem już tego znieść, że sprzeciwiała mi się po raz kolejny. Nikt wcześniej tego nie próbował, a jak już zaczynał to nie kończył dobrze. Próbowałem się uspokoić ale nie potrafiłem widząc, że ona nie ma nawet zamiaru odpowiedzieć w normalny sposób na moje pytanie. Moja dłoń oderwała się od kierownicy i wylądowała znienacka na jej policzku pozostawiając czerwony ślad. Jo, wzdrygnęła się na mój czyn a z jej ust wydobył się cichy jęk bólu. Właśnie o to mi chodziło suko.
-Siedemnaście… mam siedemnaście lat. –Wypowiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałem jej odpowiedź. Ale mimo to czułem przepływ spokoju który przeszedł przez moje ciało, w końcu raczyła odpowiedzieć.
-Masz rodzeństwo? -Zapytałem obojętnie. Zauważyłem, że obraca głowę w moją stronę i przygląda mi się ze zdziwieniem, że zadaje takie pytania. Musiałem jej zafundować mini przesłuchanie. Musiałem wiedzieć kogo worze w swoim samochodzie. Musiałem.
-Nie, jestem jedynaczką.-Jej odpowiedź była bardziej wyraźna niż poprzednia. Przynajmniej dało się ją zrozumieć bez żadnego wysiłku.
-Skąd się wzięłaś na tej imprezie?- Zapytałem z grymasem. Wydawała się taka normalna. Nie pasowała mi do takiego klimatu chyba, że pozory czasem myliły…
-Przyszłam z przyjaciółkami.-Odpowiedziała obojętnie wpatrując się przed siebie.
-Są seksowne? -Zapytałem a uśmiech zagościł na mojej twarzy. Zauważyłam, że przewróciła zadziornie oczami na moje pytanie. Dostrzegłem też, że przejechała swoim językiem po suchych wargach co mnie tak cholernie podnieciło. Mogłem sobie tylko wyobrazić co by potrafiła zrobić swoimi ustami z…
-Yep. -Przytaknęła głową nie wiedząc co jeszcze może powiedzieć tym sposobem przerwała moje gorące myśli.
Poczułem wibracje w kieszeni spodni. Wyciągnąłem bezproblemowo telefon zerkając od czasu do czasu na pustą drogę.
-Czego? –Warknąłem nawet nie wysilając się żeby spojrzeć kto do mnie dzwonił.
-Yo, Styles. Spokojnie bracie, bez nerwów.- To był Sam. Był częścią mojej paczki, częścią mojej roboty. Zarazem był też najlepszym kumplem.
-Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie? -Mój głos nieco złagodniał.
-Słuchaj mamy ze sobą tego popieprzonego gościa, który próbował oskubać ostatnio Maxa. Wspomniałeś, że sam chcesz się z nim policzyć więc dzwonię.- Poinformował mnie na co ja od razu wcisnąłem pedał gazu. Max to kolejna osoba z naszej paczki. Był z nami od niedawna więc nie zawsze umiał sobie poradzić. Chłopak się dopiero uczył.
-Dobrze, że dzwonisz. Gdzie jesteście? -Zapytałem chcąc się dostać tam jak najszybciej.
-Na garażach. Przyjeżdżaj, będziemy czekać.-Połączenie zostało zakończone. Nasza miejscówka była na końcu miasta w całkowitym odludziu, tak żebyśmy mogli bezproblemowo załatwiać swoje sprawy. Były to stare, opuszczone garaże które zostały naszą stałą skrytką

Z perspektywy  Jo;

On był chory psychicznie czy chory psychicznie? Kiedy tylko uderzył mnie w twarz zdałam sobie sprawę, że ten chłopak nie zna granic, że nie ma rzeczy przed którą by się cofną. Był cholernym dupkiem. Kiedy zaczął mi zadawać pytania, moje obawy trochę rosły, on był przeraźliwie dziwny. Nie rozumiałam tego, że raz był całkowicie spokojny a razy natarczywy i wybuchowy. Do tego jechałam sam na sam autem z tym popaprańcem. Jego zachowanie nie było ani trochę normalne, przynajmniej dla mnie i dla osób z mojego otoczenia z którymi się zadawałam.
Dostał jakiś dziwny telefon, próbowałam się przysłuchać tej rozmowie ale nie zdołałam nic z niej wynieść ponieważ głośny silnik samochodu i muzyka wydobywająca się z radia maksymalnie mnie rozpraszała, do tego moje serce które biło jak nigdy. Prędkość auta się z zwiększyła a ja czułam, że zaraz nie wytrzymam. Kręciło mi się w głowie jak diabli.
-Bądź świadomy tego, że jeżeli nie zwolnisz obrzygam ci całą tapicerkę tego gównianego wozu.-Powiedziałam całkiem odważnie przez stres który się we mnie znajdował. Chłopak spojrzał na mnie nie pewnie, krzywiąc po chwili twarz w grymasie.
-Ty chyba jesteś kurwa pojebana, że takie coś przeszło ci przez myśl.-Syknął szorstko.
-Zatrzymaj się… -Szepnęłam zakrywając usta dłonią. Czułam jak żołądek podchodził mi do gardła. Harry widząc moją twarz od razu nacisnął hamulec zatrzymując auto z wielkim piskiem. Otworzył automatycznie drzwi na co ja natychmiastowo wyleciałam z wozu targając się na drugą stronę ulicy i klękając na poboczu. Zwróciłam wszystko co zjadłam tego dnia. To wszystko przez alkohol i przez tego cholernego psychopatę.
-Jesteś ohydna.- Jego głos zagrzechotał za mną na co moje ciało się spięło. Zwymiotowałam po raz kolejny i kolejny. Odetchnęłam z ulgą kiedy zdałam sobie sprawę, że w moim żołądku nie znajdowało się takie kamikadze jak zaledwie kilka minut temu. Mój oddech się nie co uspokoił a ciało przestało drżeć.
-Już jest w porządku.-Szepnęłam do siebie na co Harry przewrócił oczami z wściekłym wyrazem twarzy.
-Nie obchodzi mnie jak jest, wsiadaj kurwa do tego auta bo nie mamy czasu.-Szarpnął moim ramieniem popychając w stronę drzwi. Czy ten koleś posiadał jakiekolwiek uczucia? Jest jedna prawidłowa odpowiedź która brzmi NIE.- A i jeszcze jedno, spróbuj tylko obrzygać mi samochód a nie wyjdziesz z tego żywa.-Spluną mrużąc oczy na co ja natychmiastowo odwróciłam od niego wzrok nie odzywając się ani słowem.
Jechaliśmy w ciszy. Byłam mu wdzięczna, że zmniejszył nieco swoją prędkość bo nie wiem jakby się to skończyło. Ugh, gdybym była teraz w domu nie musiałbym się martwić o swoje życie. Po co ja dałam się namówić Ness na wyjście? Po co? I tak nic z tego dobrego nie wszyło, raczej istne piekło które mnie oblegało z każdej strony.
W końcu auto się zatrzymało. Spoglądałam przez okno ale nie miałam pojęcia gdzie się znajdujemy. Nie znałam tych okolic. Było to całkowite pustkowie. Jakaś totalna dziura i tak nie widziałam za dużo, poza ciemnością.  Harry ponownie ruszył tym razem powoli, rozglądając się tak jakby kogoś szukał. Wjechaliśmy jakiś skręt, jadąc wąską uliczką. Na moje szczęście była oświetlona. Po chwili z niej wyjechaliśmy a przed moimi oczami ukazały się dwa metalowe garaże z ogromnymi drzwiami, dostrzegłam, że to miejsce jest oświetlone przez latarnie. Zauważyłam też kilka aut zaparkowanych tuż obok. Harry zatrzymał samochód stając koło bordowego ferrari, które się aż błyszczało. Rozglądnęłam się po kolejnych autach, były to same fury. Boże, skąd w takim odludziu wzięły się takie wozy? I kogo były własnością? Ciekawość piekielnie mnie zżerała więc postanowiłam wysunąć trochę głowę udostępniając sobie większy widok na całe to miejsce. Zauważyłam grupkę ludzi stojących w kole. Wszyscy zakapturzeni. Każdy z płci przeciwnej, wywnioskowałam to tylko i wyłącznie z ich sylwetki. Zaczęłam się trochę obawiać takiego towarzystwa.
-Zaraz wracam.-Poinformował mnie Harry wychodząc z auta i zamykając je tak abym nie miała szansy na jakiekolwiek próby ucieczki. Dalej przyglądałam się zbiorowisku do którego podszedł Harry. Koło po chwili stało się podkową więc kiedy tylko wytężyłam wzrok dostrzegłam męską postać która znajdowała się na ziemi, klęcząc przed nimi dosłownie jak jakiś skazaniec. Zauważyłam, że potwór który ciągle dotrzymywał mi towarzystwa podszedł bliżej do klęczącej postaci i zaczął zadawać mu mocne ciosy i kopać w klatkę tak, że ciało mężczyzny się ugięło i padło bezwładnie na ziemie.
-Niech oni przestaną.-Szepnęłam do siebie przez płacz. To było okropne. Nie ważne co on uczynił, to też był człowiek. Nie można było tak traktować drugiej osoby, to było potworne ale czego innego mogłam się spodziewać. Nie byłam przyzwyczajona do takiego widoku. Wyszczerzyłam oczy z przerażenia kiedy dostrzegłam co ON trzymał w dłoni. To było spluwa. On właśnie chciał go zabić na moich oczach a ja nic nie mogłam na to poradzić, byłam taka bezradna. Przyglądałam się całej tej sytuacji, podszedł do niego od tyłu, kucając przy nim i przejeżdżając mu pistoletem po twarzy. Wymieniali jakieś zdania. Szkoda, że byłam tak cholernie daleko. Szkoda, że nie mogłam temu zapobiec, nienawidziłam patrzeć na cierpienie drugiego człowieka. To co robił Harry było okrutne.
Wytężyłam swój wzrok. Wiedziałam, że zaraz to na stąpi, wiedziałam…
Usłyszałam strzał.
Pierwszy
Drugi
Trzeci
Koniec.
Moje ciało się trzęsło, nie mogłam nad tym zapanować. Nie zauważyłam nawet kiedy drzwi się otworzyły a na fotelu zasiadł nikt inny jak Harry.
-Za… zabiłeś go?- Dobrze wiedziałam, że to pytanie było nie na miejscu. To było oczywiste, że go zabił. Bardziej niż oczywiste. Spojrzał na mnie kpiącym spojrzeniem.
-Spodobało ci się przedstawienie? -Zaśmiał się a ja poczułam skurcz w żołądku. Jak on mógł do cholery żartować z takich rzeczy?
 Nie odpowiedziałam nic, postanowiłam, że pozostanę w milczeniu. Odważyłam się i przekręciłam głowę w jego stronę. Zauważyłam plamy krwi które pokrywały jego twarz nie wspominając już o ubiorze. To była krew jego ofiary. Po prostu chciałam zamknąć oczy i sprawić, aby czas się cofnął do wtedy kiedy zgodziłam pójść się na tą przeklętą imprezę. Tak też zrobiłam, przymknęłam powieki nie zdając sobie sprawy, że jestem odwrócona ku mojemu prześladowcy. Straciłam wszelkie nadzieje kiedy zwątpiłam w to, że mogłabym sprawić aby to wszystko się nigdy nie stało. Po prostu nie było takiej opcji.
Poczułam ciężki oddech na swoich ustach na co momentalnie otworzyłam powieki sprawiając, że nasze oczy spotkały się. Dzieliły nas milimetry. Był tak niebezpiecznie blisko mnie. Otarł się swoim policzkiem o mój, pozostawiając na mojej twarzy ślad krwi. Czułam się z tym paskudnie. Dokładnie tak jakbym miała coś wspólnego z tym zabójstwem. Zaczął ocierać swoją twarzą bardziej nachalnie o moją, sprawiając tym, że czułam na sobie krew. Nie minęła nawet sekunda a jego dłoń przejechała po moim gołym kolanie docierając do mojego uda. Dobrze wiedziałam do czego zmierzał, wiedziałam jaki był jego kierunek. Byłam sparaliżowana. Dokładnie tak, strach objął moje ciało. Czułam poczucie winy, że nie potrafiłam się mu sprzeciw stawić.  Chory pech który mnie prześladował. Czemu nie miałam na sobie spodni, czemu?
Zadrżałam pod jego dotykiem kiedy dotarł do gumki od moich majtek wsuwając pod nie długie palce. Wiedziałam, że musze to zakończyć. Dokładnie w tej chwili. Oderwałam się od niego przesuwając się na koniec fotela, tak aby nie mieć z nim żadnej styczności. Nie chciałam spoglądać na jego twarz, bałam się reakcji jaką mogłam u niego wywołać.
-Tym razem ci  podaruje i odpuszczę ale następnym razem nie będę już taki miły.-Chrząknął odpalając silnik.
Co miał na myśli? Boże, weź mnie stąd. Nie chce dłużej siedzieć obok tego psychola, Zboczeńca. Myślałam, że to zdarza się tylko w serialach kryminalnych. Gdyby ktoś mi powiedział miesiąc temu, że będę za jakiś czas siedzieć z jednym zabójcą w  aucie wyśmiałabym tą osobę jak nic.  Tylko, że to nie był koniec. Ten morderca przy najbliższej okazji próbował mi się dobrać do majtek…
*
No to mamy już trzeci! : )

- "Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach u góry po prawej stronie macie zakładkę pod nazwą „INFORMOWANI” wpiszcie w komentarzu swoje Nicki Twittera i po sprawie "


Ps: Jak macie jakieś pytania to tutaj; http://ask.fm/xPatrycjax3