poniedziałek, 21 października 2013

Twenty

Z perspektywy Harrego;

Spojrzałem na Jo trochę zdezorientowany. Odkąd tylko się obudziliśmy patrzyła na mnie jakimś dziwnym wzrokiem, którego nie mogłem kompletnie rozszyfrować. Co do diabła?
-A tobie co jest?- zaśmiałem się widząc wyraz jej twarzy.
-Yyy... Jakoś nie mogę w to uwierzyć.- zająkała się głupkowato, a jej policzki natychmiastowo przybrały rumieńców. Ona coś brała czy mi się tylko wydawało?
-Dziewczyno czy ty się dobrze czujesz?- spojrzałem na nią trochę zdezorientowany tym co mówi. Czasem płci przeciwnej po prostu nie da się zrozumieć i tyle z mojej strony.
-Dlaczego miałabym się źle czuć? Huh?- zapytała bacznie wpatrując się we mnie i próbując zachowywać się normalnie ale nadal jej to nie wychodziło.
-Bo zachowujesz się jak idiotka, może dlatego?- skrzywiłem się patrząc na jej równie nie przyjemną reakcje.
-Nawet po tym co się wydarzyło wczoraj, nadal będziesz dla mnie taki oschły i bezuczuciowy?- zapytała jakby tracąc nadzieje i spuszczając wzrok. Próbowałem przez chwile ogarnąć w myślach co jej chodziło po głowie, ale jakoś nie potrafiłem. Albo to ona coś sobie ubzdurała, albo to ja mam jakąś sklerozę i nie pamiętałem jakiejś sytuacji która 'rzekomo' powinna utkwić mi w pamięci.
-Cholera, powiesz mi co się takiego wczoraj wydarzyło, czy dalej będziesz robiła ze mnie debila?- wstałem z łóżka trochę zirytowany jej zachowaniem.
-Żartujesz sobie?! My się wczoraj pieprzyliśmy! A ty się pytasz co takiego wczoraj sie wydarzyło? Chyba serio żartujesz!- wybuchła na co ja momentalnie zacząłem dławić sie własnym śmiechem.
-Co ty ćpasz dziewczyno? Słyszysz się w ogóle? Oj, nie. Przepraszam to jednak mój błąd i zapomniałem o tej akcji. W nocy było tak gorąco... Próbowałem w ciebie wejść ale jesteś za ciasna, tak brzmi cała bajeczna historyjka.- nie mogłem wytrzymać ze śmiechu. Byłem pewny, że ona coś brała. -Ale...Czekaj, czekaj nawet mi nie mów, że to ci się śniło. Boże, jaka z ciebie pusta idiotka. I jak było? dobrze? Wiem, świetny w tym jestem, skoro ten sen był tak bardzo realny, że mi to prawie wmówiłaś.-dla mnie to wszystko było jakąś jedną wielką komedią, przysięgam. Nawet nie zdążyłem porządnie się pośmiać bo zauważyłem, że Jo stanęła na nogi. Spojrzała na mnie zawiedzionym wzrokiem a dobrze widziałem, że takie zachowanie z jej strony źle wróży. Już po chwili jej oczy coraz bardziej się świeciły. Nie minęło sporo czasu a po jej policzkach pociekły łzy.
-Przestań...-zacząłem ale niestety przerwała mi nie pozwalając nawet dokończyć zdania.
-Nie, po prostu daj sobie spokój. Skończ gadać i chociaż tyle dla mnie zrób.- kończąc na tym słowa pobiegła w stronę łazienki zamykając za sobą drzwi. Boże i co ja mam z taką zrobić? Nie mam pojęcia… nie mam zasranego pojęcia jak ją zadowolić. Bo cokolwiek powiem czy zrobię to zawsze jest moja wina i zawsze jest najgorzej.

Z perspektywy Jo;

Było mi cholernie wstyd. Czy ja naprawdę się przy nim tak zbłaźniłam? Te okropne uczucie które we mnie rosło było nie do zniesienia. Rozsadzało mnie od środka ale nawet nie miałam się na kim wyżyć, chyba, że na jakiś przedmiotach ale to nie to samo. Zawsze, wszystko musiałam w jakiś pieprzony sposób zjebać, chyba właśnie do tego zostałam stworzona. No i jak można było opisać uczucia które mi towarzyszyły w tej chwili? Dokładnie nie wiem ale wiem jedno, że czułam w sobie całkowity nieład.
Cholernie zawiedziona.
Smutna.
 Zła.
A może i nawet zrozpaczona. Czy to na serio się nie wydarzyło? Jeśli to był sen to mogę śmiało przyznać, że jak na moją psychikę był zbyt realistyczny. Boże, jestem głupią i pustą idiotką która za dużo sobie wyobraziła. Nie dość, że on już ma mnie za kretynkę to jeszcze w jego oczach wyjdę na jakąś napaloną małolatę, no pięknie.
Czekaj Jo... Od kiedy ty zaczęłaś przyjmować się tym co on mówi? Właśnie od kiedy? O to jest pytanie, a gdzie ta pechowa odpowiedz? Nie ma jej, ale trudno jak narazie jest mi zbędna. Usłyszałam szarpnięcie za klamkę a już po chwili ten zachrypły głos.
-Jo! Otwórz te pieprzone drzwi! Nie zachowuj sie jak dziecko!
-Ty w ogóle się słyszysz? Jak już ktoś zachowuje się jak dziecko, to na pewno nie jestem to ja!- krzyknęłam oschle nie dowierzając w to co mówi. Przepraszam bardzo ale to on naśmiewał się ze mnie jak jakiś bachor i jeszcze śmie twierdzić, że to ja jestem tą osobą która zachowuje sie jak dziecko? Chyba sobie kpi. Wypraszam sobie takie coś i to bez dwóch zdań. Nikt nie będzie robił ze mnie większej idiotki, nawet gdy już ja sama sobie na to pozwoliłam, o nie z mojej strony to tyle.
-Nie możemy pogadać jak normalni ludzie?- zapytał spokojnie myśląc chyba, że otworze mu drzwi i wpadnę w ramiona pragnąc z nim szczerej rozmowy, jego niedoczekanie i to kompletne.
-Od kiedy my rozmawiamy ze sobą jak normalni ludzie? Gdybyś ty chociaż spróbował zachowywać się w stosunku do mnie fair może i by coś z tego było, ale teraz kiedy traktujesz mnie jak pustą idiotkę? Poważnie? Chyba śnisz, słoneczko- prychnęłam naśladując jego słownictwo i styl mówienia.
-Nie wkurzaj mnie, Jo.- jęknął uderzając ponownie w drzwi. Mogłam tylko domyślić sie jaki miał wyraz twarzy... 'Zrezygnowany'.
Panowała kompletna cisza, choć mogę przyznać, iż nie całkowita ponieważ można było dosłyszeć za drzwiami ciche oddechy zwątpienia Harrego a także pojękiwanie, pewnie nie mógł już znieść tej ciągłej ciszy. Ten spokój przerwał dzwonek do drzwi który mogłam dosłyszeć aż tutaj.
-Idę zobaczyć kto przyszedł.- mruknął cicho Styles, chyba nawet sam do sobie ponieważ dobrze wiedział, że go nie słucham. Przysłuchiwałam sie jak zbiegał głośno po schodach czekając aż znajdzie sie przy drzwiach. Byłam ciekawa kto postanowił go odwiedzić, bo jakoś w to wątpię, żeby kogokolwiek zapraszał i chyba miałam racje ponieważ już po chwili usłyszałam jego zdenerwowany głos.
-Co ty tu robisz?- powiedział na tyle głośno abym mogła usłyszeć. Ciekawość zżerała mnie jeszcze bardziej ale nic na to nie mogłam poradzić... Chyba, że? No tak wyjście z łazienki i sprawdzenie kto to będzie najlepszym pomysłem. Wstałam na równe nogi, otwierając pośpiesznie drzwi i wychodząc cicho z pomieszczenia. Zeszłam po schodach próbując dosłyszeć ściszone głosy które dochodziły z wejścia.
-Gdzie jest Jo?
-Gówno ci do tego, poza tym nie ma tu Twojej popieprzonej córeczki, więc żegnam.-warknął Styles próbując zamknąć drzwi przed... Przed moim ojcem. Znieruchomiałam. Co on tu robił do jasnej ciasnej?
-Za dobrze cię znam. Przyprowadź ją tutaj albo sam to zrobię. Styles nie żartuje, więc rusz dupę i zrób to co mówię.-ton głosu mojego taty był dość agresywny, na tyle żeby przez moje ciało przeszły ciarki.
-Pamiętasz jak obiecałem ci, że kiedyś się zemszczę za brata? Pamiętasz? No kurwa pytam się czy pamiętasz?- warknął wściekły w stronę mojego taty. Nie miałam pojęcia o co im chodziło.
Zemścić?
Za brata?
Co on bredził?
Coś tutaj było nie tak i to bardzo nie tak…
-Pamiętam ale jeśli myślisz, że wyciągniesz w to moją córkę to bardzo się myślisz, ty...
-Wciągniesz? Stary to chyba nie ten czas, skoro już od jakiegoś czasu można zauważyć, że jest we mnie wciągnięta. Choćby nawet po tym można poznać, że ma sny erotyczne ze mną w roli głównej.-powiedział dumny z siebie a we mnie się po prostu gotowało.
-Jeszcze jedno słowo a tego pożałujesz...
-Oh, tak? A co tatuś na to, że już nie raz miałem swój język w jej buzi? Jest niezłą przynętą i jeszcze lepszą zemstą ale jeszcze nie skończyłem więc pozwól, że pójdę zaopiekować sie swoją nową zabawką nim mi się znudzi.
-Zabawką? Zemstą? Przynętą? Jesteś Największym skurwysynem świata. Największym i najohydniejszym.- wyłoniłam się za ściany wypowiadając te słowa z największą nienawiścią jaką zdołałam z siebie wydobyć. Czyli to wszystko było tylko grą?

*

Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem. Teraz przynajmniej wiem, że mam dla kogo pisać :) No i chciałam przekazać jeszcze jedno dla niektórych osób! Nie uważam się za najlepszą czytelniczkę to po pierwsze, a po drugie to chciałam was powiadomić, że nie oczekuje, iż pod każdym rozdziałem będzie 100 komentarzy tylko po prostu chociaż połowa osób która mnie czyta. A wcześniej dałam taki warunek żeby zobaczyć czy te osoby które wpisały się do informowanych w ogóle tu zaglądają.

Miałam dokończyć rozdział jutro ale zrobiłam to dzisiaj ponieważ, nie chcę marnować swoich urodzin na siedzeniu przed komputerem.

Kocham was i do następnego!


Jeśli macie jakieś pytania to tu: http://ask.fm/Patricila

środa, 2 października 2013

Nineteen

Radziłabym przeczytać notkę pod rozdziałem bo od tego zależy czy na moim blogu pojawi się kolejny rozdział

-Jeśli bym go zabił, to dla mnie nie byłoby to nic nowego i ty dobrze o tym wiesz.- parsknąłem widząc jak dziewczyna żelaźnie przejmuje sie całą sytuacją. Zauważyłem, że jej twarz jest blada a oczy ma spuchnięte od ciągłego płaczu, w pewnym sensie było mi jej żal ale to na tyle.
-To człowiek a życie jest najcenniejsze, więc po cholerę mówisz takie głupoty?- jej głos zapewniał mnie w tym, iż sama nie może dowierzyć w to co mówię. Ona po prostu nadal nie mogła pojąć tego, że zabijanie drugiego człowieka przychodziło mi z taką łatwością.
-Po pierwsze ten bezczelny chuj podniósł na ciebie rękę a po drugie pieprzył się z twoją matką...
-Wystarczy! Nie chce juz dłużej tego słuchać, jak dla mnie na dzisiaj to już za wiele.-machnęła ręką abym przestał wypowiadać kolejne powody które upewniałyby ją do tego, że to tym razem ja miałem cholerną racje.
-Jo- zagadnąłem krótko odwracając się w jej stronę.
-Hm?- dziewczyna nadal wpatrywała sie w przestrzeń przed siebie najprawdopodobniej próbując sobie poukładać w głowie ten cały chaos.
-Wszystko będzie dobrze, przysięgam.- próbowałem ją pocieszyć bo zdawałem sobie sprawę, że mogła po tym wszystkim czuć sie cholernie do dupy.
-Tak Harry jestem pewna, że wszystko będzie okej bo przecież to kolejna pieprzona błahostka. Przecież wszystko się w moim życiu tak pięknie układa. Bo ludzie których kocham traktują mnie jak gówno a to jest tak ekscytujące, że niemal mam ochotę skakać ze szczęścia. Prawie po raz kolejny mnie uderzyłeś, nie no sorry tym razem tylko niemiłosiernie mnie ściskałeś za nadgarstki pozostawiając tam siniaki a powód był przecież taki niewinny... Bo chciałam sie dowiedzieć czegoś więcej o Twojej przeszłości, a ty oczywiście musisz reagować w taki a nie inny sposób, ale okej wybaczam bo nic innego stosownego nie przychodzi mi do głowy chyba, że mam cie zadźgać na śmierć ale to już wydaje się nudne ponieważ codziennie robię to w myślach więc pozwól, że ci odpuszczę. Później matka zdradza mojego tatę z jakimś pieprzonym damskim bokserem. Oczywiście Harry nie miej mi tego za złe, że określam go w taki a nie inny sposób ale sam widzisz 'uderzył mnie' więc te określenie będzie tutaj najodpowiedniejsze. A następnie jak mój ojciec dowie się o zdradzie mojej matki to nie tylko rozniesie cały dom ale i siebie samego. Uwierz, że straciłam jakąkolwiek ochotę do życia i nie, nie próbuj mnie pocieszyć w ten marny sposób wmawiając mi, że 'będzie dobrze' bo wiem, że za cholerę tak dobrze nie będzie.- odetchnęła z ulga próbując nabrać powietrza do ust, zatem ja analizowałem to wszystko co wcześniej powiedziała.
-Zaliczasz mnie do ludzi których kochasz?- wypaliłem nie zastanawiając sie długo nad pytaniem ale szczerze mówiąc to wcale tego nie żałowałem ponieważ chciałem znać odpowiedz teraz, a nawet natychmiast.
-Co? Słucham? Czemu w ogóle pytasz o takie coś.- Jo zmarszczyła czoło a jej mina świadczyła o tym, że sekundę temu najwidoczniej spadła z nieba. Albo udawała głupią i chciała to przede mną ukryć albo była głupia nie pamiętając co przed chwilą powiedziała. Dwie opcje do wyboru.
-Powiedziałaś, że ludzie których kochasz traktują cię jak gówno i chwile później wymieniałaś w tej całej popieprzonej historii mnie, więc to jest powód dla którego pytam.- powiedziałem na jednym wdechu próbując wypaść normalnie ani nie unosząc głosu ani nie będąc obojętnym na jej słowa, po prostu jedyne co mi towarzyszyło to nieugięta ciekawość dowiedzenia się czegoś więcej, bo w tej chwili byłem tylko w czarnej dziurze która wcale mnie nie zadowalała.
-Co? Przesłyszałeś się albo to ja się przejęzyczyłam.- zaśmiała się niewinnie, próbując ukryć to swoje zawstydzenie ale mnie nie mogła nabrać, nie byłem aż taki głupi jak jej sie wydawało.
-Mnie złotko nie nabierzesz. Po pierwsze to nie mógłbym sie przesłyszeć w takiej kwestii bo jak byś nie zauważyła to nie mam siedemdziesięciu lat. A po drugie to ty także nie mogłaś się przejęzyczyć jeśli w ogóle wiesz co to znaczy, że używasz tego słowa w takiej sytuacji.
-Nie rób ze mnie idiotki- warknęła pod nosem słuchając uważnie moich słów.
-A ty ze mnie idioty.- zaśmiałem się dobrze wiedząc, że wszystko co wychodziło z jej ust było wielkim śmiesznym kłamstwem które niemiłosiernie mnie bawiło.
-Co do tego to nie jestem zbytnio o tym przekonana, bo już jesteś idiotą.-parsknęła i mogłem śmiało zauważyć w jej oczach ulgę kiedy znaleźliśmy sie pod moim domem a ona bez problemu wyskoczyła z auta, zatrzaskując za sobą drzwi i czekając na moje wyjście do którego zbytnio mi sie nie śpieszyło.
-Ruszaj się.- dziewczyna zauważyła, że jakoś nie palę się do wyjścia z auta więc śmiało przeszła do słów, na co od razu zareagowałem wychodząc z wozu aby nie musieć więcej słuchać jej ględzenia. Ominąłem ją podchodząc do drzwi wejściowych i otwierając je.
-Mam ochotę na gorący prysznic.- powiedziałem z rozmarzeniem kierując się w stronę mojej sypialni.
-Super. To rusz swój tyłek i spełnij tą swoją głupią ochotę.- usłyszałem ten zbędny komentarz ze strony Jo, co postanowiłem świadomie wykorzystać aby nie czuła się ciągle tak pewnie myśląc, że obejdzie się bez mojej odpowiedzi.
-Jeśli chcesz to możesz wziąć go ze mną i spełnić inne moje zachcianki.-zaproponowałem wymachując jej przed oczyma moimi bokserkami oraz ręcznikiem którego wyjąłem z szafki. Dziewczyna momentalnie przewróciła oczami patrząc na mnie z obrzydzeniem słysząc mój komentarz.
-Chyba śnisz czy coś. W ciąży jesteś?
-Co? Jakie od razu w ciąży?- zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co jej kompletnie chodzi. Szczerze mówiąc to ta dziewczyna potrafiła czasem zbić człowieka z tropu.
-Masz takie zachcianki i wymagania jak baba w ciąży, do tego wahania nastroju. Harry serio, albo zrób test ciążowy albo przejdź się do ginekologa. Tak to jest jak się jest nieodpowiedzialnym nastolatkiem i uprawia seks bez zabezpieczenia.- pokręciła głową zachowując się dosłownie jak jakaś typowa matka. Nie mogłem pojąć jak można mieć tak dziwne poczucie humoru.
-Masz nietypowe poczucie humoru.- zaśmiałem się nieco krzywiąc twarz.
-Pamiętaj, że jeśli byłabym inna to wtedy nie lubiłbyś mnie tak bardzo jak teraz.- musiała czuć sie już pewniej wypowiadając takie słowa. Nie zwracając dłużej uwagi na nią skierowałem się w kierunku prysznicu chcąc w końcu sie odświeżyć i odprężyć.

Z perspektywy Jo;

Nigdy nie myślałam, że kiedykolwiek będę znajdować się w tym domu z własnej woli ale ta cała sytuacja mnie tak jakby do tego zmusiła. Trochę się obawiałam tego wszystkiego, ponieważ nie wiedziałam jak to się dalej potoczy. Odetchnęłam na głos próbując się nieco uspokoić. Ułożyłam się wygodnie na łóżku Harrego abym mogła w końcu na spokojnie przemyśleć ten cały syf. Jedynej osoby jakiej nie mogłam wyrzucić teraz z głowy był...był Harry a ja nic nie mogłam z tym zrobić. Co do cholery było ze mną nie tak, że ten człowiek ciągle wtrącał sie w moje myśli wchodząc tak bez pukania ani też zaproszenia?
Kiedy tylko znalazł się tam w kuchni i zaczął bić tego mężczyznę, z jeden strony poczułam sie jak jakaś księżniczka. Boże, wiem to głupie ale on mnie bronił a dla mnie było to coś, ugh przez to znów zaczynam mieć jakieś wariackie myśli. Wtedy się bałam ale nie o tego faceta tylko bałam się, że ze strony Harrego nie skończy sie na tylko pobiciu. Po prostu bałam sie, że może dojść do czegoś więcej. Teraz mogłam dziękować Bogu, że ogarnął sie na moje wrzaski i skończyło sie 'tylko' na stracie przytomności tego człowieka. To dziwne ale czułabym się do dupy gdyby Styles trafił przeze mnie do więzienia, to bardzo dziwne skoro jeszcze jakiś czas temu z chęcią bym go tak wpakowała. Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego kiedy zasnęłam.
Obudził mnie czyjś delikatny dotyk na policzku więc momentalnie otworzyłam oczy czując przyjemny dreszczyk.
-Nie chciałem cię obudzić- zająknął sie zamieszany Harry który pochylał sie nad moja głową. Mi po prostu odjęło mowę. Rozejrzałam się po pokoju nie wierząc ani trochę w zawistną sytuacje. Musiało być już późno w nocy a ja musiałam długo spać.
Czy to co się stało przed chwilą to też był jakiś sen? Bo jak nie to jestem chyba w niebie. Chyba w końcu przyznałam, że cieszyło mnie to co przed chwilą zaszło.
To możliwe? bo szczerze to nie wydaje mi się... Nawet nie miałam odwagi sie odezwać bo niby co?
‘Hey, no Hazz nie przerywaj przecież to mi wcale nie przeszkadza a wręcz przeciwnie.’
Zdawałam sobie sprawę, że jego zdanie o mnie już jest w pełni wyrobione ale po tych słowach to miałaby mnie za jeszcze większa idiotkę. No ale ludzie skoro mnie tak nienawidził to czemu do cholery tak sie zachowywał?
'To są mężczyźni... Ich nie da sie zrozumieć.'
Ah, tak i teraz już wszystko wiadomo. Spojrzałam na niego łapiąc jego wzrok, przez chwilę tak się w siebie wpatrywaliśmy aż nie mogłam wytrzymać i tak po prostu sie zaśmiałem, dosłownie jak idiotka czy ja zawsze musiałam robić z siebie takie pośmiewisko?
-Co cie tak śmieszy?- pokazał swoje zęby w uśmiechu nadal będąc centralnie nade mną. Czy to przypadkiem nie wyglądało zbyt dziwnie?
-Po prostu nic ja...um coś sobie przypomniałam no i tak jakoś wyszło zresztą nie ważne....
I właśnie w tej chwili poczułam jego usta na swoich. Nie wiem czy tym sposobem chciał abym w końcu się zamknęła, ale jeśli tak to zdecydowanie mu się udało. Jego wargi były przyssane do moich ale póki co nadal miałam je zamknięte, w końcu chłopak nachalnie wepchnął mi do nich język ale nie mogłam co narzekać bo już po chwili sama odwzajemniałam pocałunek. To wszystko działo sie w tak szybkim tempie, nawet nie zorientowałem się kiedy Harry napierał swoim ciałem o moje. Właśnie tak, leżał na mnie ale wcale a wcale mi to nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie mimo tego, że oboje mieliśmy na sobie ubrania to czułam, że jego krocze wraz z ogromnym wybrzuszaniem perfidnie ociera się o moje udo...
-Harry...- jęknęłam zauważając po chwili jego wielki uśmiech który formował mu się na ustach.
-Podoba ci się?- wypalił a to pytanie wywołało u mnie kompletne zaczerwienienie na policzkach. Nie odpowiedziałam nic ponieważ nie byłam nawet w stanie, jedynie co mnie teraz interesowało to Styles który ocierał sie głęboko swoim kroczem o moje ciało. Musiałam przyznać, że sprawiało mi to ogromną przyjemność i nie miałam nawet ochoty ani zamiaru tego przerywać. Podniósł się nieco wyżej całując mnie w usta i coraz natarczywiej do mnie przylegając. Moje dłonie powędrowały na krańce jego koszulki a po chwili sama ona wylądowała na ziemi. Widziałam kantem oka, że chłopak się zwycięsko uśmiecha, co mnie jeszcze bardziej pobudziło. Harry zaczął odpinać guziki mojego sweterka a ja zajęłam sie jego spodniami odpinając pasek i zsuwając mu je z nóg. Po chwili zaczęłam sobie zdawać sprawę, że obydwoje mamy na sobie tylko bieliznę i ku mojemu zdziwieniu nadal mi to nie przeszkadzało do tego stopnia aby nie przerywać całej akcji.
-Rozluźnij się a nie pożałujesz.- zaśmiał sie Harry obdarowując mnie swoim jednym z nieziemskich uśmiechów. Zrobiłam jak kazał próbując równomiernie oddychać. Nie myślałam nad tym jak daleko to zmierza po prostu mnie to nie interesowało i tyle na temat. Nasze ruchy z chwilami przechodziły do bardziej namiętnych, jego delikatne usta jeździły po moich odkrytych piersiach wywołując u mnie chwilowe dreszczyki podniecenia. Jego wielkie dłonie zaczęły zmierzać do gumki od moich majtek na co od razu się wzdrygnęłam dostając gęsiej skórki. Zwinnymi ruchami swoich długich palców zdjął ze mnie dolną bieliznę, ukazując moją mało widoczną kobiecość poprzez późną porę która przyczyniała się do tego, że w sypialni było dość ciemno ale dla mnie był to jedynie plus, ponieważ byłam mniej zawstydzona. Jego dwa palce po chwili znalazły się centralnie we mnie, pierwsze wepchnięcie zabolało ale dalsza część sprawiała mi samą przyjemność. Harry pchnął nimi lekko a ja nie mogłam powstrzymać się od jęku rozkoszy. Jego ruchy przyśpieszyły przyprawiając mnie o podniecenie. Zaczął wywijać swoimi palcami we mnie a ja czułam się jak w niebie.
-W porządku?- szepnął mi zaraz przy uchu upewniając się czy ta cała zabawa mi się podoba na tyle aby dalej ją kontynuować.
-Chcę więcej…- powiedziałam zdyszana czekając aż przejdzie do dalszych czynów. Harry zaśmiał się pod nosem nie zastanawiając się długo wziął się do roboty. Swoją drugą rękę włożył mi pod nagi tyłek silno go ściskając a drugą powracając do poprzednich czynności. Palce którymi wyprawiał przed minutą te cuda ponownie wsuną we mnie tylko tym razem trzy krotnie szybciej nimi poruszając.
-To teraz dam ci więcej, złotko.- zaśmiał się po czym sięgnął do szafki nocnej wyciągając z niej prezerwatywy. Na początku lekko uchyliłam usta ze zdziwienia ale chciałam dać ponieść się chwili i przyjemności jaką on mi dawał.
Pozbywając się bokserek i zakładając prezerwatywę zwinnymi ruchami uśmiechnął się do mnie zostawiając na moim czole mokrego buziaka na którego momentalnie się uśmiechnęłam.
-Spróbuję być delikatny.- powiedział poważnym tonem próbując napotkać mój wzrok w tych ciemnościach i już po chwili mu się udało. Zrobiłam jak kazał próbując równomiernie oddychać. Nie myślałam nad tym jak daleko to zmierza po prostu mnie to nie interesowało i tyle na temat.
-Bądź po prostu dobry…- szepnęłam lekko podnosząc kąciki ust i pokazując swoje zęby. Chłopak nie zastanawiał się długo nad moimi słowami uchylając moje nogi i szybko się do mnie przysuwając. Zacisnęłam palce na prześcieradle bojąc się tego co za chwilę się stanie. Harry ścisnął moje biodra i właśnie wtedy poczułam na swoich udach jego członka a już po chwili sam i on znajdował się we mnie. Pierwszy ruch który wykonał sprawił mi ogromny ból ale z każdym kolejnym czułam się bardziej podniecona niż obolała. Czułam każde jego wejście, każde jego sapnięcie i wzdychanie. Czułam go całego. Styles ostatni raz we mnie wszedł najmocniej jak tylko mógł wiedząc, że zaraz osiągnie swój szczyt wyciągnął go ze mnie. Mój oddech był tak szybki, że nie mogłam tego wszystkiego pojąć.
Czy ja właśnie uprawiałam seks z Harrym Stylesem?
*

Pod poprzednim rozdziałem większość komentarzy dodała jedna i ta sama osoba i można się łatwo zorientować, że mówię prawdę.

Nie chcę już dłużej pisać dla siebie bo tak się właśnie czuje. Czuje się jakbyście mieli mnie w dupie. Ja piszę i oczekuje, że będziecie odwdzięczać mi się za to, że wstawiam dla was rozdziały ale wcale nie dostrzegam tego 'odwdzięczania się'. (Oczywiście nie zwracam się do osób które komentują)

Powiem tyle, że jeśli pod tym rozdziałem nie pojawi się 100 komentarzy to nie dodam kolejnego rozdziału. Ponieważ do zakładki informowani wpisało się ponad 150 osób a nie komentuje nawet połowa z tego. Dziękuję za uwagę i mam nadzieję do zobaczenia. No i pamiętajcie, że zauważę gdy jedna i ta sama osoba będzie dawać więcej komentarzy bo głupia nie jestem.

100 komentarzy= kolejny rozdział

http://ask.fm/Patricila