Z perspektywy Harrego;
Spojrzałem na Jo trochę
zdezorientowany. Odkąd tylko się obudziliśmy patrzyła na mnie jakimś dziwnym
wzrokiem, którego nie mogłem kompletnie rozszyfrować. Co do diabła?
-A tobie co jest?- zaśmiałem
się widząc wyraz jej twarzy.
-Yyy... Jakoś nie mogę w
to uwierzyć.- zająkała się głupkowato, a jej policzki natychmiastowo przybrały rumieńców.
Ona coś brała czy mi się tylko wydawało?
-Dziewczyno czy ty się
dobrze czujesz?- spojrzałem na nią trochę zdezorientowany tym co mówi. Czasem płci
przeciwnej po prostu nie da się zrozumieć i tyle z mojej strony.
-Dlaczego miałabym się
źle czuć? Huh?- zapytała bacznie wpatrując się we mnie i próbując zachowywać
się normalnie ale nadal jej to nie wychodziło.
-Bo zachowujesz się jak
idiotka, może dlatego?- skrzywiłem się patrząc na jej równie nie przyjemną
reakcje.
-Nawet po tym co się
wydarzyło wczoraj, nadal będziesz dla mnie taki oschły i bezuczuciowy?-
zapytała jakby tracąc nadzieje i spuszczając wzrok. Próbowałem przez chwile
ogarnąć w myślach co jej chodziło po głowie, ale jakoś nie potrafiłem. Albo to
ona coś sobie ubzdurała, albo to ja mam jakąś sklerozę i nie pamiętałem jakiejś
sytuacji która 'rzekomo' powinna utkwić mi w pamięci.
-Cholera, powiesz mi co
się takiego wczoraj wydarzyło, czy dalej będziesz robiła ze mnie debila?- wstałem
z łóżka trochę zirytowany jej zachowaniem.
-Żartujesz sobie?! My się
wczoraj pieprzyliśmy! A ty się pytasz co takiego wczoraj sie wydarzyło? Chyba
serio żartujesz!- wybuchła na co ja momentalnie zacząłem dławić sie własnym
śmiechem.
-Co ty ćpasz dziewczyno?
Słyszysz się w ogóle? Oj, nie. Przepraszam to jednak mój błąd i zapomniałem o
tej akcji. W nocy było tak gorąco... Próbowałem w ciebie wejść ale jesteś za ciasna,
tak brzmi cała bajeczna historyjka.- nie mogłem wytrzymać ze śmiechu. Byłem
pewny, że ona coś brała. -Ale...Czekaj, czekaj nawet mi nie mów, że to ci się
śniło. Boże, jaka z ciebie pusta idiotka. I jak było? dobrze? Wiem, świetny w
tym jestem, skoro ten sen był tak bardzo realny, że mi to prawie wmówiłaś.-dla
mnie to wszystko było jakąś jedną wielką komedią, przysięgam. Nawet nie
zdążyłem porządnie się pośmiać bo zauważyłem, że Jo stanęła na nogi. Spojrzała
na mnie zawiedzionym wzrokiem a dobrze widziałem, że takie zachowanie z jej
strony źle wróży. Już po chwili jej oczy coraz bardziej się świeciły. Nie
minęło sporo czasu a po jej policzkach pociekły łzy.
-Przestań...-zacząłem ale
niestety przerwała mi nie pozwalając nawet dokończyć zdania.
-Nie, po prostu daj sobie
spokój. Skończ gadać i chociaż tyle dla mnie zrób.- kończąc na tym słowa
pobiegła w stronę łazienki zamykając za sobą drzwi. Boże i co ja mam z taką
zrobić? Nie mam pojęcia… nie mam zasranego pojęcia jak ją zadowolić. Bo
cokolwiek powiem czy zrobię to zawsze jest moja wina i zawsze jest najgorzej.
Z perspektywy Jo;
Było mi cholernie wstyd.
Czy ja naprawdę się przy nim tak zbłaźniłam? Te okropne uczucie które we mnie
rosło było nie do zniesienia. Rozsadzało mnie od środka ale nawet nie miałam
się na kim wyżyć, chyba, że na jakiś przedmiotach ale to nie to samo. Zawsze,
wszystko musiałam w jakiś pieprzony sposób zjebać, chyba właśnie do tego
zostałam stworzona. No i jak można było opisać uczucia które mi towarzyszyły w
tej chwili? Dokładnie nie wiem ale wiem jedno, że czułam w sobie całkowity nieład.
Cholernie zawiedziona.
Smutna.
Zła.
A może i nawet zrozpaczona.
Czy to na serio się nie wydarzyło? Jeśli to był sen to mogę śmiało przyznać, że
jak na moją psychikę był zbyt realistyczny. Boże, jestem głupią i pustą idiotką
która za dużo sobie wyobraziła. Nie dość, że on już ma mnie za kretynkę to jeszcze
w jego oczach wyjdę na jakąś napaloną małolatę, no pięknie.
Czekaj Jo... Od kiedy ty
zaczęłaś przyjmować się tym co on mówi? Właśnie od kiedy? O to jest pytanie, a
gdzie ta pechowa odpowiedz? Nie ma jej, ale trudno jak narazie jest mi zbędna.
Usłyszałam szarpnięcie za klamkę a już po chwili ten zachrypły głos.
-Jo! Otwórz te pieprzone
drzwi! Nie zachowuj sie jak dziecko!
-Ty w ogóle się słyszysz?
Jak już ktoś zachowuje się jak dziecko, to na pewno nie jestem to ja!-
krzyknęłam oschle nie dowierzając w to co mówi. Przepraszam bardzo ale to on naśmiewał
się ze mnie jak jakiś bachor i jeszcze śmie twierdzić, że to ja jestem tą osobą
która zachowuje sie jak dziecko? Chyba sobie kpi. Wypraszam sobie takie coś i
to bez dwóch zdań. Nikt nie będzie robił ze mnie większej idiotki, nawet gdy
już ja sama sobie na to pozwoliłam, o nie z mojej strony to tyle.
-Nie możemy pogadać jak
normalni ludzie?- zapytał spokojnie myśląc chyba, że otworze mu drzwi i wpadnę
w ramiona pragnąc z nim szczerej rozmowy, jego niedoczekanie i to kompletne.
-Od kiedy my rozmawiamy
ze sobą jak normalni ludzie? Gdybyś ty chociaż spróbował zachowywać się w
stosunku do mnie fair może i by coś z tego było, ale teraz kiedy traktujesz
mnie jak pustą idiotkę? Poważnie? Chyba śnisz, słoneczko- prychnęłam naśladując
jego słownictwo i styl mówienia.
-Nie wkurzaj mnie, Jo.- jęknął
uderzając ponownie w drzwi. Mogłam tylko domyślić sie jaki miał wyraz twarzy...
'Zrezygnowany'.
Panowała kompletna cisza,
choć mogę przyznać, iż nie całkowita ponieważ można było dosłyszeć za drzwiami
ciche oddechy zwątpienia Harrego a także pojękiwanie, pewnie nie mógł już
znieść tej ciągłej ciszy. Ten spokój przerwał dzwonek do drzwi który mogłam dosłyszeć
aż tutaj.
-Idę zobaczyć kto
przyszedł.- mruknął cicho Styles, chyba nawet sam do sobie ponieważ dobrze
wiedział, że go nie słucham. Przysłuchiwałam sie jak zbiegał głośno po schodach
czekając aż znajdzie sie przy drzwiach. Byłam ciekawa kto postanowił go odwiedzić,
bo jakoś w to wątpię, żeby kogokolwiek zapraszał i chyba miałam racje ponieważ
już po chwili usłyszałam jego zdenerwowany głos.
-Co ty tu robisz?- powiedział
na tyle głośno abym mogła usłyszeć. Ciekawość zżerała mnie jeszcze bardziej ale
nic na to nie mogłam poradzić... Chyba, że? No tak wyjście z łazienki i
sprawdzenie kto to będzie najlepszym pomysłem. Wstałam na równe nogi,
otwierając pośpiesznie drzwi i wychodząc cicho z pomieszczenia. Zeszłam po
schodach próbując dosłyszeć ściszone głosy które dochodziły z wejścia.
-Gdzie jest Jo?
-Gówno ci do tego, poza tym
nie ma tu Twojej popieprzonej córeczki, więc żegnam.-warknął Styles próbując
zamknąć drzwi przed... Przed moim ojcem. Znieruchomiałam. Co on tu robił do
jasnej ciasnej?
-Za dobrze cię znam. Przyprowadź
ją tutaj albo sam to zrobię. Styles nie żartuje, więc rusz dupę i zrób to co
mówię.-ton głosu mojego taty był dość agresywny, na tyle żeby przez moje ciało
przeszły ciarki.
-Pamiętasz jak obiecałem
ci, że kiedyś się zemszczę za brata? Pamiętasz? No kurwa pytam się czy
pamiętasz?- warknął wściekły w stronę mojego taty. Nie miałam pojęcia o co im
chodziło.
Zemścić?
Za brata?
Co on bredził?
Coś tutaj było nie tak i
to bardzo nie tak…
-Pamiętam ale jeśli
myślisz, że wyciągniesz w to moją córkę to bardzo się myślisz, ty...
-Wciągniesz? Stary to
chyba nie ten czas, skoro już od jakiegoś czasu można zauważyć, że jest we mnie
wciągnięta. Choćby nawet po tym można poznać, że ma sny erotyczne ze mną w roli
głównej.-powiedział dumny z siebie a we mnie się po prostu gotowało.
-Jeszcze jedno słowo a
tego pożałujesz...
-Oh, tak? A co tatuś na
to, że już nie raz miałem swój język w jej buzi? Jest niezłą przynętą i jeszcze
lepszą zemstą ale jeszcze nie skończyłem więc pozwól, że pójdę zaopiekować sie
swoją nową zabawką nim mi się znudzi.
-Zabawką? Zemstą?
Przynętą? Jesteś Największym skurwysynem świata. Największym i najohydniejszym.-
wyłoniłam się za ściany wypowiadając te słowa z największą nienawiścią jaką
zdołałam z siebie wydobyć. Czyli to wszystko było tylko grą?
*
Dziękuję za wszystkie
komentarze pod ostatnim rozdziałem. Teraz przynajmniej wiem, że mam dla kogo
pisać :) No i chciałam przekazać jeszcze jedno dla niektórych osób! Nie uważam
się za najlepszą czytelniczkę to po pierwsze, a po drugie to chciałam was
powiadomić, że nie oczekuje, iż pod każdym rozdziałem będzie 100 komentarzy
tylko po prostu chociaż połowa osób która mnie czyta. A wcześniej dałam taki
warunek żeby zobaczyć czy te osoby które wpisały się do informowanych w ogóle
tu zaglądają.
Miałam dokończyć rozdział
jutro ale zrobiłam to dzisiaj ponieważ, nie chcę marnować swoich urodzin na
siedzeniu przed komputerem.
Kocham was i do następnego!