-Co jest
grane? -Harry się obudził odzywając się tym swoim seksownie zaspanym głosem. Ja
tylko patrzyłam na niego zdumionym wzrokiem. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Więc kiedy ja go olałam dzień wcześniej, on tak po prostu znalazł sobie jakąś
prawdopodobnie pierwszą lepszą laskę do pieprzenia
i... I ją przeleciał? To chyba jakiś kiepski żart, no kurwa bez jaj, a ja chciałam
mu podarować swoje zaufanie, chociaż spróbować ale jak widać chyba nic z tego
nie wyjdzie i za pewne nigdy by nie wyszło. Czy zawsze musi tak być kiedy
próbuję pomóc naszej znajomości? Chyba po prostu nie jesteśmy sobie pisani, czy
coś. Ale dlaczego mielibyśmy być? Przecież nienawidzimy siebie nawzajem. Chyba.
Dla mnie to co miałam przed oczami było podłym posunięciem. Mogłam zostać z
Clarkiem. Już jego towarzystwo dla mnie byłoby chyba o wiele lepsze niż
spędzanie czasu i uganianie się za tym podłym dupkiem, który myśli tylko o
dziewczynach i gorącym seksie. Prychnęłam głośno machając głową i wyobrażając
sobie co musiało między nimi wcześniej zajść. Ten obleśny obraz nie mógł
wyparować z mojej głowy, oczywiście na moje cholerne nieszczęście, bo co w tym
przyjemnego? Kompletnie nic, uwierzcie.
-Dobra chociaż
była? -zapytałam ledwo co powstrzymując łzy.
-Jo, to nie tak jak wygląda.-Harry rozbudził
się momentalnie orientując się, że to właśnie ja jestem w jego sypialni, widać,
że nie był zadowolony z osoby która przed nim stoi. Nie był zadowolony, że się
tu pojawiłam, ale czy to oznaczało, że po prostu nigdy nie pasowało mu moje
towarzystwo? Czy po prostu był przerażony tym, iż widzę go w takiej
jednoznacznej sytuacji, która mówiła wszystko sama za siebie. Najbardziej czego
nienawidziłam to tego zdania ‘to nie tak jak wygląda’ a jak to wyglądało?
Przecież wyglądało to tak jak miało wyglądać. Nie rozumiałam czemu on zawsze to
powtarzał, czemu oni wszyscy to powtarzali. Nie tylko w życiu, ale i w tych
głupich filmach które uwielbiałam oglądać ale teraz traciły dla mnie
jakikolwiek sens, nawet nie chodzi mi tylko o romansidła które puszczają w
telewizji ale też o książki. Zawsze to irytujące zdanie które doprowadzało i zawsze
będzie doprowadzać mnie do szału. W mojej głowie panował kompletny mętlik
którego nie mogłam zapobiec. To była jakaś makabra. Miałam tysiąc myśli na
sekundę i nie mogłam tego powstrzymać. Czułam się słabo i głupio. Co ja tutaj w
ogóle robiłam? Co ja sobie w ogóle myślałam tutaj przychodząc? Pusta idiotka,
tak ze mnie, no i przy okazji z dziewczyny która spała jak zabita koło Harrego.
Dała mu się zaciągnąć do łóżka pewnie ledwie go znając, więc oznaczało to, że
jest równie pusta i naiwna jak ja. Dwie idiotki w jednej sypialni, wręcz
zdumiewające.
Mimo, że
myślałam o czymś innym w głowie dalej szumiały mi jego ostatnie słowa. To nie tak
jak wygląda, to nie tak jak wygląda… Czy oni wszyscy są pozbawieni mózgu? To
nie tak jak wygląda? Co mi chciał przez to powiedzieć? To, że nie uprawiali
seksu tylko tak po prostu leżą obok siebie nago i nic więcej? No proszę was, za
bardzo znałam Stylesa. Miałam ochotę zapytać na co to wygląda ale dobrze
wiedziałam co usłyszę. Najpierw ciszę, później zająkiwanie się i zbicie z
tropu, a następnie proooszę daj mi wyjaśnić i te puste słowa które nie mają
znaczenia.
Litości
ludzie, za dużo przebywałam z tym człowiekiem żeby go nie znać.
-Wiesz co
mogłam zostać u twojego brata, mogłam to jemu dać się zerżnąć...-nie wiedziałam
co mówię. Po prostu byłam wściekała. Ale czemu? Przecież nienawidziłam Harrego
a o mnie, prawda? No prawda co nie? Był okropny i traktował mnie jak gówno! I
nigdy nie przestawał tego robić nawet jak potwornie cierpiałam! Boże… ale chyba
mi na nim w pewien sposób zależało. Nie wiem czemu! Tak po prostu, tak po
prostu… Nie byłam z tego zadowolona, no ba! Ciągle próbowałam to ukryć ale po
prostu nie dawało się. Przy każdej najbliższej sytuacji wszyscy mogli mnie
rozszyfrować, przecież jestem taka łatwa w tym. Czasem za dużo gadam a czasem
za dużo pokazuje. Jak na przykład teraz! Przecież byłam na niego zła i właśnie
to mu pokazywałam złość, smutek, oburzenie, wątpliwość. W co ja się do cholery
wpakowałam. W miłość? Przecież ja nigdy nie kochałam i on też nie. W jego
słowniku nie było czegoś takiego jak miłość i w moim też nie. On nienawidził
tego słowa, nie rozumiał go, nie popierał, a co najlepsze nie wierzył w żadną
pieprzoną miłość. A ja ją rozumiałam? Ja w nią wierzyłam? W ogóle co to jest
miłość? Na czym ona polega…
-Słucham?!-krzyknął
najwidoczniej nie mogąc uwierzyć w słowa które wyszły przed momentem z moich
ust. Ja sama nie wierzyłam w to co powiedziałam, ponieważ było to zdecydowanie
kiepskie i nie na moim poziomie i oczywiście tak nie myślałam. To było
kompletną bzdurą ale czasem tak mam, że powiem coś za nim pomyślę a później
tego żałuję ale pewnie nie jestem jedynym przypadkiem na tym świecie który tak
postępuje. Pewnie wręcz przeciwnie. Jestem taka jak inni, nie wyjątkowa więc
ten problem posiada pewnie większość żyjącej na tym świecie ludzkości.
-Co? Coś ci
nie pasuje?- zapytałam szorstko mrużąc na niego oczy. Pomimo tego, że
wiedziałam, iż moje słowa nie mają sensu to i tak postanowiłam nie przestawać
ich wypowiadać, bo co jak co ale byłam pewna, że Harrego argumenty będą niczym
w porównaniu do moich. Zachowywałam się jak zdesperowana nastolatka, no ale
taka już byłam! Nie! Nie zdesperowana ale pochopna i nieprzemyślana. Poza tym
ja przynajmniej stosowałam głupie słowa, podłe i nawiązujące do postaci
seksualnej i dobrze o tym wiedziałam no i co najważniejsze żałowałam tych
wypowiedzianych bredni. A on? On przeszedł do czynów, pewnie nawet ich nie
żałował tylko dobrze wspominał wspólne chwile spędzone z tą lalą i to chyba
tyle na ten temat. Dlaczego ja miałam żałować tego co powiedziałam skoro on
zrobił coś o wiele gorszego? Wiem, że słowa są czasem gorsze niż popełnione
czyny, ale to nie tyczy się tej sytuacji i nawet głupiec przyznałby mi racje.
Harry wstał
z łóżka i skierował się szybkim krokiem w moim kierunku. Powtarzam! Wstał i
podszedł do mnie, całkiem nago… oniemiałam. Po prostu zabrakło mi słów i
momentalnie zrobiło się sucho w ustach. Czułam jakby utknęła mi jakaś wielka
klucha w gardle czy cokolwiek takiego, nie mogłam przełknąć śliny, to było
straszne. No wyobraźcie tylko sobie tą scenę. Oczywiście obczaiłam go z góry na
dół, co po chwili zrobiło się dla mnie krępujące ponieważ Harry to spostrzegł,
a na mojej twarzy zawidniały spore rumieńce. Zrobiło mi się cholernie głupio i
niezręcznie.
Wtedy
znalazł się kilka centymetrów ode mnie. Przybliżył swoją twarz jeszcze
bardziej… i jeszcze dopóki nasze usta nie zaczęły się dotykać, a języki razem
współpracować. Poniosłam się chwili zapominając przez chwilę w jakiej sytuacji
go tutaj zastałam. Czułam jak Harry ocierał swoim ciałem o moje. Um… to było
takie niezręczne ale również podniecające. Oderwaliśmy się od siebie aby
zaczerpnąć powietrza. A wtedy popełniłam największą gafę świata.
-Całowałam
się z Clarkiem ale później wybiegłam z jego mieszkania i dlatego tutaj jestem…
Wyszczerzyłam
oczy zdając sobie sprawę, że nie powiedziałam tego w myślach tylko na głos. Co
ze mnie za głupia kretynka. Nie mogłam uwierzyć w potok słów który wydobył się
z moich ust. Czułam jakby naprawdę się to nie wydarzyło. To co się zdarzyło
przed sekundą naprawdę nie miało miejsca… nie mogło mieć! Przecież to głupota!
Czysta głupota, jak to w ogóle zabrzmiało… co on sobie pomyślał.
Spojrzałam
na niego, a wtedy Styles uderzył pięścią w ścianę która znajdowała się zaraz za
mną, raniąc sobie przy tym kostki u ręki i zdzierając potwornie skórę, ale
najwidoczniej nie był ani trochę tym poruszony. Dla niego pewnie taki ból to
pestka czy tam bułka z masłem przy tych wszystkich sytuacjach jakie w życiu
przeszedł, w swoich potwornym życiu oczywiście pozwolę sobie dodać.
-Mówisz
poważnie?- jego głos wyrażał niedowierzenie. Zaśmiał się wściekle wzdychając i
nerwowo gładząc swoje włosy. Był wściekły i dobrze o tym wiedziałam. Zawsze potrafiłam
go wkurzyć, ale to nie znaczy, że chciałam. Gdybym nie chciała to bym tego nie
robiła. Ale to był impuls. Nie, nie to nawet nie był impuls to były moje myśli
które zostały wypowiedziane na głos i nie miałam zielonego pojęcia jak to się
stało. Przecież nie miałam nawet takiego zamiaru, nie miałam takiego zamiaru
żeby one opuściły moją głowę wychodząc na światło dzienne do ludzi. To okropne,
że czasem nie kontroluje tego co mówię i robię, a nawet myślę!
Na serio tak
bardzo się tym przejmowałam? Okej, ja całowałam się z jego bratem i
nieświadomie się do tego przyznałam, a on? On robił coś o wiele gorszego,
sypiał z jakąś dziewczyną i na pewno nie miał zamiaru mi się do tego przyznać i
nawet bym się z tym nie łudziła.
-Dziwka…-
splunął wściekły w moim kierunku. To było już dla mnie za wiele, mógł sobie
nazywać tak pannę z którą się pieprzył ale nie mnie! Ja nic takiego nie
zrobiłam w porównaniu do niego! Zachowywał się jak popieprzony skurwiel i to po
raz kolejny. Czy chociaż raz w życiu mógłby mnie nie oczerniać i nie zwalać
wszystkiego na moją osobę i spróbować dostrzec też co sam on wyprawia, a nie
widzieć u siebie sama plusy a za to u mnie tylko negatywne rzeczy. Nie byłam
taką wstrętną sobą żeby zasługiwać na takie określenia jak dziwka, szmata,
kurwa, cipa. Miałam tego dość.
-Ty mówisz,
że jestem dziwką tak? To kim ty kurna jesteś w takim razie? Męską bezlitosną
kurwą? Tak zdecydowanie, albo może i nawet znalazłoby się lepsze określenie co
do twojej podłej osoby. Harry! Musisz pojąć jedno! Ty nie jesteś idealnym
człowiekiem, patrz ile ty krzywd mi wyrządziłeś i potem porównaj sobie z tym co
ja takiego zrobiłam tobie.
Po chwili
wyglądając za plecy Harrego zauważyłam, że jego laska od pieprzenia siedziała
obudzona na łóżku. Biedna, nasze krzyki musiały ją przebudzić no i wyczujcie tą
ironie. Ona na chwilę odwróciła moją uwagę, spoglądałam na jej twarz, była
piekielnie zdezorientowana i nie wiedziała co się wokół niej dzieje, ale wcale
się nie dziwiłam jej reakcji, siedziała dalej przyglądając się całej tej akcji.
Nadal byłam
oburzona. To nawet było mało powiedziane. Nie tyle co byłam obudzona ale
zawiedziona. Nie tylko Harry mnie zawiódł ale i cały ten świat na który tak
mocno liczyłam.
-Nie mów do
mnie takim tonem…
-Bo co?-
zmarszczyłam brwi nie mogąc uwierzyć, że ten dupek ma do mnie jeszcze pretensje,
z tego powodu w jaki sposób do niego mówię. To było chore, on był chory. Nie
tylko chory ale i popieprzony jak wszystko inne.
-Bo gówno,
kurwa.- poczerwieniałam ze złości słysząc jego słowa. Chujowy z niego dupek i
tyle na jego temat.
-Jesteś
bezczelnym, kłamliwym sukinsynem który nie zasługuje na nic! Nawet na odrobinę szczęścia
i miłości od drugiej osoby, jesteś podły i bez serca.- już nie mogłam dużej
udawać, że jestem twarda, nie mogłam powstrzymać łez które ciągle tylko myślały
o tym aby popłynąć po moich policzkach. Po prostu to zrobiłam, popłakałam się
wybiegając z jego głupiego mieszkania. Smarki leciały mi z nosa tak samo jak
łzy które wydobywały się z moich oczu. Czułam się beznadziejnie. Czy to
cholerne życie kiedykolwiek przestanie dawać mi w kość? Nie wiedziałam gdzie
mam się podziać, co zrobić i w co wytrzeć ten cholerny nos! Nie przejmując się
swoim wyglądem który za pewne był tragiczny, wsiadłam do autobusu z myślą o
tym, że pojadę do mojej najlepszej przyjaciółki. Z nadzieją… z nadzieją, że ona
mnie zrozumie.
-Jo? Co się
stało? Wyglądasz okropnie! Jakby przebiegło po tobie stado baranów, albo
gorzej! Boże, dziewczyno! Wchodź do środka bo jak ktoś cię zauważy to się
dosłownie przestraszy.- kiedy tylko pojawiłam się w progu jej drzwi, z jej ust
wylał się momentalny potok słów. Nie wiedziała co się stało, ale mówiąc to co
powiedziała miała nadzieję, że mnie rozśmieszy a nie zdołuje. No i mogłam przyznać z ręką na sercu, że jej próba
poprawienia mi humoru chociaż na te pięć sekund powiodła się. Zaśmiałam się
przez płacz powodując potok smarków z mojego nosa. Naprawdę musiałam wyglądać
tragicznie.
-Chodź
bekso. Nikogo nie ma w domu więc możesz płakać do woli, jeśli tylko przyniesie
ci to ulgę. Ale za nim zaczniesz to robić to się wysmarkasz i wszystko mi
opowiesz, od początku do samego końca i żadnych sekretów!
No i właśnie
tak się stało, opowiedziałam jej wszystko od samego początku aż do końca.
Czułam jak kamień spada mi z serca gdy te wszystkie wydarzenia wyleciały z
moich ust. Czułam taką niesamowitą ulgę, że nie dało się tego opisać prostymi
słowami.
-Nie
rozumiem tylko jednego…- zamyśliła się Sue kiedy tylko skończyłam jej wszystko
opowiadać.
-To znaczy
czego?- zmarszczyłam niezrozumiale brwi czekając niecierpliwie na jej
odpowiedź.
-Skoro on
mścił się na twoim tacie z tego powodu, że on zabił jego brata to co robi Clark
wśród żywych?- zapytała mnie zdezorientowana przyjaciółka. Musiałam przyznać,
że sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Ale skoro mój ojciec zabił jego
brata to prawdopodobnie Clark był jego drugim bratem i innego wyjaśnienia na to
nie było. To wszystko było diabelsko skomplikowane.
-Myślę, że
po prostu on jest jego drugim bratem! Wiesz, to dziwne… albo nie dziwne, ale ja
z Harrym nie rozmawialiśmy chyba ani razu na tematy rodzinne, więc
prawdopodobnie jest tak jak powiedziałam. Tylko zastanawia mnie jedno, co się
wydarzyło pomiędzy nimi, że tak bardzo skaczą sobie do gardeł. Przecież to
bracia, no rodzina! Powinni się kochać mimo wszystko a wcale tak nie jest.
Gdybyś widziała jak na siebie patrzyli, po prostu w ich oczach widziałam
nienawiść jakiej jeszcze nigdy na tym świecie nie dostrzegałam, przysięgam i to
z ręką na sercu.- buzia mi się dosłownie nie zamykała, ale to dobrze bo
zapominałam chociaż na chwilę o tym co się wydarzyło w domu Harrego. Gadanie
mnie uspakajało, a tym bardziej nawijanie które nie miało końca.
-Okej, może
i są braćmi i myślę, że to najbardziej prawdopodobne ale mam jedno
zastrzeżenie. Skoro twierdzisz, że rodzina powinna się kochać mimo wszystko,
nawet tego co się stało i było to za pewne straszne. Ale powtarzam, to rodzina!
To dlaczego nie pogodzisz się z rodzicami? Przecież to twoi rodzice Jo, nie
możesz ich nienawidzić przez resztę życia. To oni cię wychowali i to oni cię
stworzyli i mimo wszystko kochają i zawsze będą kochać. Więc pomyśl czasem jak
coś powiesz i sama tego przestrzegaj. Pamiętaj to rodzina!
Nie mogłam
uwierzyć, że mi to wygarnęła ale tak, miała racje. Miała mimo wszystko. Miałam
ochotę ją zabić za to, że powiedziała mi całkowitą prawdę, bo choć się z nią
zgadzałam to nie chciałam powiedzieć tego na głos. Nienawidziłam moich
rodziców, nienawidziłam tego co mi zrobili i tego co zrobili sobie nawzajem,
ale równie dobrze ich kochałam. Tylko nie wiedziałam czy bardziej darze ich
miłością czy też tą chorą nienawiścią do własnej rodziny, ale miałam powód i
ten powód był ogromnym bólem który siedział mi na sercu i nie chciał się
wyleczyć, a nawet gdyby próbował to i tak zostałby po nim wielki ślad, którego
nikt nie zdołałby nigdy zatrzeć ani schować przed moimi oczami, aby nie
przypominał mi tego co się stało, tego jaką krzywdę wyrządzili mi właśni
rodzice, tak wielką jak i sobie nawzajem.
Sue patrzyła
na mnie tymi swoimi zmartwionymi oczami, wyczekując chyba na odpowiedź. Nie
wiedziałam co mam jej powiedzieć, sama nie wiedziałam co mam myśleć o całej tej
sprawie. Nie chciałam teraz podejmować tej decyzji, za dużo się u mnie działo a
to jeszcze bardziej namieszałoby mi w życiu. Postanowiłam odstawić tą sprawę na
później, myśląc jakby się tu wykręcić od odpowiedzi kiedy właśnie usłyszałam dźwięk
mojej komórki. Wyciągnęłam ją pospiesznie z kieszeni krzywiąc twarz, ponieważ
dostrzegłam, że to wiadomość od Harrego. Przez chwile zastanawiałam się czy
naprawdę chcę wiedzieć co napisał, ale moja ciekawość była nie do ugaszenia. Od
razu odblokowałam telefon wchodząc na wiadomość.
‘Gdzie
jesteś? Musimy pogadać, to pilne’
Od razu
odpisałam, że nie chce go znać i żeby dał sobie spokój bo to, że będzie dla
mnie raz miły a później będzie wyzywał od dziwek wcale w niczym nie pomoże.
Dziesięć minut później dostałam od niego kolejną wiadomość.
‘Jakoś
dowiedzenie się gdzie jesteś nie było trudnym zadaniem. Wyjdź albo ja ci w tym
pomogę, słoneczko’
I już po
chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam przerażona, co się stało z tym miłym
Harrym? Czułam się jakbym pisała z kimś całkiem obcym, z kimś kogo poznałam na
początku. Z mordercą bez serca…
*
No i mamy 25 rozdział mam nadzieję, że się spodobał :) piszcie co myślicie, komentarze dodają mi motywacji i chęci.
Jeśli macie jakieś pytania do mnie to proszę bardzo: http://ask.fm/Patricila
Albo jak chcecie zapytać o coś głównych bohaterów to proszę, to ich ask'i: http://ask.fm/MonsterSyles i http://ask.fm/JoPoolow
Do następnego! :)