Proszę o przeczytanie całej notki pod rozdziałem
-Myślisz,
że coś między nami sie zmieniło? Myślisz, że dla mnie jesteś kimś więcej?
Myślisz, że potrafiłbym się zmienić dla drugiej osoby? Nie. Nic się miedzy nami
nie zmieniło. Nie jesteś dla mnie nikim więcej oprócz zwykłej laski która
najwidoczniej za dużo sobie wyobraża. I nie, nigdy się nie zmienię bo wcale nie
zawadza mi mój charakter, kocham to co robię i nigdy, przenigdy nie zmienię się
dla żadnej, głupiej suki. Zrozumiałaś?- czy on właśnie pytał czy zrozumiałam?
Ja...ja nie byłam pewna czy osoba przede mną to na pewno ta którą tu zaprosiłam.
Dałam
sie nabrać?
Serio
byłam tak naiwna żeby wmawiać sobie, iż on może być kimś lepszym?
Kimś o
wiele lepszym... Byłam ... Właśnie jaka byłam? Zawiedziona.
-Chyba
zrozumiałam.-odpowiedziałam sztywno dalej leżąc i nie mogąc sie odważyć na
jakiekolwiek ruchy. Było mi trochę smutno.
-Hah,
zrozumiałaś? Serio?- krzyknął a ja od razu sie wzdrygnęłam. Miska z chipsami w
momencie wylądowała na podłodze. Tak, Styles zdecydowanie był BIPOLARNYM
człowiekiem. Nie miałam pojęcia co go ugryzło aby tak na mnie napadać, przecież
nie było na to jakiś potężnych powodów. Jeszcze kilka minut wcześniej było
dobrze, nawet bardzo wielkie dobrze, a teraz? Teraz znów zaczynało być źle i
gorzej niż źle.
-Nawet
nie dałam ci powodu do takiego wybuchu.- skrzywiłam się lekko, wstając i
sprzątając ten cały syf z podłogi. Zauważyłam, iż Harry też zwleka się z łóżka
tylko bardziej owalnymi ruchami. Byłam ciekaw co teraz zrobi, ponieważ raczej
nie mogłam przewidzieć jego dalszego zachowania.
-Nie
powinno cię obchodzić ani moje życie miłosne, ani seksualne, chuj ci do tego
wszystkiego więc się po prostu odwal.- splunął szorstko wpatrując się we mnie
nadal tym chłodnym wzrokiem. Tak bardzo nawalałam aby zasługiwać na tak podłe i
aroganckie zachowanie z jego strony? Ja tylko zapytałam… z ciekawości ale jak
widać nie tylko zrobiłam z siebie matoła ale też większą ofiarę niż byłam do
tej pory. Niestety po raz kolejny mogłam stwierdzić, iż nie było powodu do dumy
z mojego lekkomyślnego zachowania. Idiotka i nic więcej ale mogłam też
przyznać, że Styles wcale a wcale nie zachowywał się lepiej ode mnie, wręcz przeciwnie
jego zachowanie było więcej niż naganne.
-Nie
wiedziałam, że w ogóle u ciebie występuje coś takiego jak 'życie miłosne' jakoś
wcześniej tego nie zauważyłam. - powiedziałam z kpiną marszcząc czoło. Sam
przecież się wypierał, że nigdy nie był z żadną dziewczyną więc nie wiedziałam,
że będzie miał jakieś powody do złości ale jednak.
-Słuchaj
mała zdziro! Jeszcze jedno takie słowo...
-I co
zabijesz mnie? Zgwałcisz? Poćwiartujesz? No co do cholery? Huh?- denerwowało
mnie jego zachowanie tak jak i cały on. Tak bardzo, że aż nie mogłam wytrzymać,
po prostu to było niemożliwe abym nie dodała swojego komentarza. Chyba był zbędny
ponieważ juz po chwili poczułam silne szarpnięcie za nadgarstki. Nie mogłam
zaprzeczyć, że to nie sprawiało mi bólu bo sprawiało i to bardzo wielki ale on
najwidoczniej nie miał uczuć czego dowiedziałam się już jakiś czas temu.
-Puść!
To boli…- zaskomlałam szarpiąc się i próbując swoich sił aby wydostać się z
jego silnego uścisku. Nie powinnam sie dziwić, że tak postąpi ale jednak
myślałam przez ten cały czas, że choć trochę złagodniał ale to było
najwidoczniej wielkim, pieprzonym, nieprawdziwym wyobrażeniem. Nadal trzymał
moje nadgarstki w swoich silnych dłoniach co chwile je mocniej ściskając.
Patrzył mi prosto w oczy choć sama ja próbowałam unikać jego mrocznego wzroku, jego
mina wykazywała tak dużo...był tak niewiarygodnie wyprowadzony z równowagi aż
nie mogłam uwierzyć, że stało się to z wyłącznie mojej winy. No ale cóż
potrafiłam być irytującą dziewczyną. Nie wrzeszczałam, nie płakałam. W ogóle
próbowałam już nie reagować. Po prostu się przyzwyczaiłam do tak podłego
traktowania.
-To na
tyle? Ułożyło ci? Czy może jeszcze chcesz się Wyżyc? Uderzyć mnie czy
cokolwiek?- zapytałam zdając sobie sprawę, że on poluźnił uścisk więc wyrwałam
swoje obolałe ręce sięgając po miskę z podłogi i odkładając ją na biurko z
zawartością wysypanych chipsów. Widziałam jak spojrzał na mnie drapiąc sie po
karku, czy wyglądał jakby czuł się niezręcznie? Nie. Zdecydowanie nie. Wyglądał
jakby nie wiedział co ze mną zrobić. Jakby nie wiedział czy ma mnie zamknąć w
piwnicy czy też zadźgać na śmierć, właśnie tak wyglądał ale to tylko i
wyłącznie moja wyobraźnia więc nie mogłam wiedzieć co naprawdę mieściło się w
tych jego chorych myślach.
-Zamknij
się w końcu. Coś słyszałem, ktoś chyba przyszedł, idź sprawdzić.- przewrócił
oczami nasłuchując jakiś tajemniczych odgłosów które pochodziły z dołu.
-To może
któryś z rodziców, pójdę lepiej zobaczyć.- sapnęłam obojętnie wychodząc
cichaczem z pokoju. Usłyszałam jakiś śmiech dochodzący najwidoczniej z kuchni i
dwa rożne głosy. Na początku chciałam się nie ujawniać ponieważ nie do końca
wiedziałam kto tam był. Skierowałam się cichymi krokami zaraz obok drzwi od
kuchni zaglądając przez ich szparę. Kiedy tylko mój wzrok odnalazł dwójkę
ludzi, nie mogłam dowierzyć w to co widzę. Po prostu dla mnie było to...jak nóż
w plecy. Moja matka siedziała na blacie kuchennym w swoim biurowym stroju a
pomiędzy jej nogami stał jakiś obcy mi facet w garniaku. Mimo, że był on
odwrócony do mnie tyłem to byłam pewna, że nie był to mój ojciec, nawet
bardziej niż pewna.
-A
gdzie twoja córka? Nie chciał bym aby ktokolwiek nam przeszkadzał.- próbował
się dowiedzieć, dalej całując moją rodzicielkę po szyi. Mogłam już stwierdzić,
że straciłam do niej cały szacunek. Calutki.
-Jest
u koleżanki i pewnie wróci troszkę później a Richarda nie będzie cały dzień
więc mamy dla siebie chwilkę.- zaśmiała sie mierzwiąc mu dłonią włosy. Po
chwili byli do siebie tak przyssani, że zapewne nic nie było w stanie odwrócić
ich uwagi.
Czułam
sie okropnie...
Jak
jakiś śmieć.
Czułam
sie okłamywana i oszukiwana.
Nie
mogłam dowierzyć temu, że moja matka zdradzała tatę. To było okropne uczucie.
Czułam w sobie jakiegoś rodzaju pustkę której nie dało się opisać i
scharakteryzować i wstręt… wstręt do niej.
-Mamo
jesteś dziwką.- szepnęłam pod nosem widząc jak niewinne pocałunki tej dwójki
przechodzą w coś bardziej namiętnego i nawiązującego do seksu. To musiało trwać
już naprawdę długo.
-Słyszysz?
Jesteś dziwką mamo! Nie, nie! Nie jesteś już nawet moją matką, zdecydowanie
nie! Zwykła dziwka!- kiedy zobaczyłam jak dotykają sie nawzajem w taki sposób
nie mogłam tak dłużej...wybuchłam totalnym rykiem, idąc ze zdenerwowania w głąb
kuchni i takim sposobem sie ujawniając. Mój głos był pokryty zawiedzeniem i
całkowita złością. Tamta dwójka momentalnie od siebie odskoczyła rzucając sobie
nawzajem nietypowe spojrzenia.
-Jo...co
ty tu robisz?- po długim milczeniu moja matka się w końcu odezwała zasuwając
swoją elegancką spódnice.
-Tylko
tyle masz do powiedzenia?! Może wypowiedz się na swój temat zdradliwa szmato.
Jak mogłaś? Jak mogłaś zrobić to tacie? Ja sie kurwa pytam jak?!- nie pytajcie
mnie co mną kierowało. Ale osoby które nigdy nie znalazły sie w takiej sytuacji
to nie miałyby pojęcia przez co teraz przechodziłam.
-Stop!
Nie odzywaj sie tak do swojej mamy młoda damo!- kiedy tylko zdałam sobie
sprawę, że ten obcy mi mężczyzna do mnie przemawia miałam ochotę wydłubać mu
oczy.
-Po
pierwsze to już nie jest moja matka a po drugie o chuj ci chodzi? Odpierdol
sie! Mogę sobie mówić do dziwek jak tylko chcę i co tylko chcę!- to stało sie
tak szybko, że nie mogłam w to wierzyć. Facet matki tak sie wkurzył na moje
słowa, że po chwili jego płaska ręka wylądowała na moim policzku. Słyszałam
wokół siebie jakieś głosy. Krzyki mojej matki ale ja byłam gdzie indziej...
moje myśli były gdzie indziej. Stałam sztywno i próbowałam się otrząsnąć ale
słabo mi to wychodziło.
Z
perspektywy Harrego;
Poolow
mnie wkurzyła do takiego stopnia, iż przeszło do tak zwanych ręko czynów. Nie
byłem z siebie zadowolony, że nie mogłem się od tego powstrzymać i tak jakby
wyżyłem się na niej, ale miałem swój powód. Ona za dużo sobie wyobrażała. Ja
wiedziałem jedno i wiedziałem też to, że nigdy nie zmienię swojego zdania ani
siebie. Stałem się taki nie bez powodu i wiem, że zawsze będę tym najgorszym co
wcale mi nie przeszkadzało bo kochałem taki być i sam wybrałem tą drogę, więc
nienawidziłem patrzeć jak ktoś próbował mnie zmienić i myśleć, że jest dla mnie
jakakolwiek nadzieja choć ja wcale jej nie chciałem. Dla mnie to było proste zawsze
będę skurwysynem i nikt w tym pieprzonym świecie nie zdoła mnie zmienić.
Rozsiadłem się na łóżku dalej rozmyślając nad tym wszystkim. Jo nie pojawiała
sie bardzo długo o mnie strasznie irytowało. Kiedy tylko usłyszałem jakieś
krzyki które dochodziły z dolnej części mieszkania, od razu wyszedłem z jej
sypialni zeskakując pędem po schodach. Kiedy tylko znalazłem sie przed kuchennymi
drzwiami usłyszałem niewinny jęk Jo. Nie wiedziałem kompletnie co jest grane.
Wyjrzałem przez drzwi, próbując dowiedzieć się co się dzieje. Zauważyłem matkę
Jo i jakiegoś faceta.
-Czemu
ją uderzyłeś?!-krzyknęła jej matka roztrzęsionym głosem kierując te słowa w
stronę tego typa.
-Nie
powinna odzywać się w tak sposób do swojej matki.-widać, że był on zakłopotany
i wstrząśnięty ale czekaj, co? Wszystko powoli zaczęło mi sie układać w głowie.
Dopiero teraz dojrzałym roztrzęsioną Joele która trzymała się za czerwony od
uderzenia policzek. Nie mogłem tak dłużej stać z założonymi rękami gdyż
wszystko we mnie buzowało. Wszedłem do pomieszczenia nie zastanawiając sie
długo do czego to wszystko prowadzi. Kiedy znalazłem sie juz w środku nie
mogłem powstrzymać sie od podejścia niebezpiecznie blisko tego typa.
-Uderzyłeś
ją? Naprawdę?- nie czekałem nawet na odpowiedz rzucając sie na niego z
pięściami, słyszałem jakieś krzyki nade mną ale szczerze mówiąc, gówno mnie to
obchodziło. Ten typ leżał na ziemi prawie nieprzytomny a ja nie mogłem przestać
okładać go pięściami. Zaprzestałem kiedy tylko usłyszałem zapłakany głos Jo.
-Harry!
Moja matka dzwoni na policję! Chodź, musimy się stąd wynosić.-momentalnie stanąłem
na równe nogi chwytając dziewczynę za rękę i biegnąc w stronę wyjścia. Na
policję? Nie wystarczyło, że jej mąż był policjantem? Co za gówniana baba.
-Nie
jest dobrze.- szepnęła brunetka kiedy tylko znaleźliśmy sie w aucie jadąc coraz
szybciej.
-Nie
przesadzaj.-mruknąłem dodając momentalnie gazu. -Jak potrwałoby to trochę
dłużej to byłoby źle z tym facetem.- szepnęła ocierając łzy z policzków.
-Jo...
-Nie
Harry, prawe go zabiłeś...
*
Cześć wam! Zacznę od pierwszej sprawy a więc jestem chora i nie czuje
się najlepiej ale specjalnie dla was napisałam i dodałam rozdział, więc tym bardziej
prosiłabym chociaż o krótkie komentarze. Wam to nie zajmuje dużo czasu, czego
nie można powiedzieć o pisaniu kolejnych rozdziałów.
Drugo sprawa to taka, że chciałbym zaprosić was do obserwowania
kont na Twitterze głównych bohaterów @JoPoolow and @MonsterHStyles
Oraz
zadawnia im pytań na ask’u
+Jedna dziewczyna prosiła mnie o polecenie swojego bloga o Harrym, więc proszę
bardzo http://unmasked-fanfiction.blogspot.com/
Zapraszam do czytania : )
To chyba tyle z mojej
strony a jeśli macie jakieś pytania to zapraszam http://ask.fm/Patricila