Minął już tydzień. Pewnie was zastanawia jaki on był, huh? Pusty,
cichy, spokojny. Tak, to dziwne bo te trzy słowa, wcale nie opisują tego co
działo się wcześniej w moim życiu. Teraz nie czułam przy sobie żadnego
napięcia, strachu czy też smutku, żadnej adrenaliny. Harry… Harry zniknął. Od
tamtej pory gdy rozkazałam mu aby wynosił się z mojego domu, to zrobił tak i
nie pojawiał się w moim życiu cały tydzień. Nie nawiedzał mnie więcej. Nie
wiedziałam co mam myśleć o tym wszystkim. Nie wiedziałam nawet czego sama chcę,
zgadza się to wszystko przeze mnie, że on opuścił mój dom. Musiałam przyznać
jedno… moje życie bez tego człowieka było o wiele nudniejsze. Tylko czy ja
byłam z tego zadowolona? Na to nie miałam satysfakcjonującej odpowiedzi, na nic
nie miałam i właśnie w tym był problem. Nie wiedziałam sama czy chciałam aby
ten człowiek istniał w moim życiu. Czy chciałam aby te wszystkie potworne
emocje grały ze mną w parze.
Przez te całe siedem dni, zdążyłam przywrócić wszystko do
porządku dziennego. A między innymi szkołę, relacje z przyjaciółmi a przede
wszystkim z rodzicami. Poukładałam sobie to co wcześniej dawało mi w kość.
Rodzice widząc to, że się staram postanowili kupić mi nowy telefon ale
stwierdzili też, że to tylko dlatego żebym mogła się z nimi skontaktować w
razie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Jak na razie to nic mi nie groziło.
Przynajmniej tak mi się zdaje. Oczywiście próbuję nie myśleć o tym incydencie z
zeszłego tygodnia. Mam na myśli faceta który wkradł się do mojego domu
dobierając się do mnie. Staram się nie wracać w czasie do tej okropnej sytuacji.
-Nie obraź się ale wyglądasz obrzydliwie!- powiedziała marudnie
Sue kiedy przemieszczałyśmy się szerokim korytarzem szkolnym. Jej oczy były
skierowane na mnie, badając mnie z góry na dół.
-Dziękuję ci bardzo, najlepsza przyjaciółko.- syknęłam
sarkastycznie, popychając drzwi do wyjścia ze szkoły. Miała racje, wyglądałam
obrzydliwie. Myślę, że nie tylko tak wyglądałam ale także czułam się równie
paskudnie.
-Wiesz co? Strasznie schudłaś. Ty cokolwiek jesz?- oburzyła się
dorównując mi kroku. Czasem potrafiła być nieznośna, zachowując się dokładnie
tak jak moja matka a uwierzcie, że to było niewyobrażalnie irytujące.
-Tak jem, mamo.- jęknęłam z niezadowoloną miną. Tak, przyznaję
się. Miała racje z tym, że schudłam, nawet świętą racje. Moja waga nieco się
zmniejszyła bo ciągle byłam w niezłym stresie. Muszę też wspomnieć, że przez te
katusze które przeżywałam z Harrym i całą resztą nawet nie było czasu na to
żeby włożyć cokolwiek do ust. W takich chwilach nawet nie myślałam o jedzeniu
ale to już wróciło do normy.
-Mam świetny pomysł! Chodźmy dzisiaj się rozerwać. No wiesz taki
odskok od rzeczywistości.- podnieciła się Sue wymachując rękoma z
podekscytowania.
-Co masz dosłownie na myśli?- zagadnęłam krzywiąc na nią twarz.
Tego jeszcze nie było żeby jedna z moich ‘ułożonych’ przyjaciółek chciała się
rozerwać.
-Chodźmy na jakąś imprezę.- stwierdziła dorównując mi kroku który
znacznie przyśpieszyłam.
-Chyba kompletnie zwariowałaś. Żartujesz prawda? Wiesz czym się
skończyła moja ostatnia impreza. Nie ma takiej opcji, odpada! Nawet o tym nie
myśl.- zaśmiałam się nie dowierzając, że próbuje wyciągnąć mnie na kolejną
chorą imprezę, jeszcze po tym jak opowiedziałam jej całą prawdę związaną z
Harrym. Wszyściutko, nawet o tym, że mnie uprowadzono a ona wymyśla jakieś
durne imprezy.
-No ale pomyśl logicznie. Przecież pójdziemy do jakiegoś
spokojnego klubu, mało tłocznego. Dobrze wiesz, że nie będzie z nami Ness bo
złapała grypę żołądkową, więc bez niej tym bardziej nie spotka nas nic
upiornego. No weź nie daj się prosić! Chyba nie masz zamiaru resztę życia
spędzić przed książkami, prawda?- trochę mnie przerażało to co mówi. Przecież
to była Sue Jones, moja najlepsza przyjaciółka. Ta spokojna, ta opanowana. A
przede wszystkim ta dziewczyna która także wolała spędzać czas na nauce zamiast
alkoholu, tańcu, czy też innych podobnych rzeczach.
A co do Ness to postanowiłyśmy jej nic nie mówić, nie mówić całej
prawdy. Razem z Sue uznałyśmy, że to będzie dość ryzykowne wyznać jej kim
naprawdę jest Harry, ponieważ Jones była dość gadatliwą osobą i nie raz ani nie
dwa zdołała już wypaplać nasz nie jeden sekret. A ponownie wracając do tematu imprezy
to w sumie z jednej strony cieszyłam się, że jej nie będzie. Nie zrozumcie mnie
źle bo obydwie dziewczyny były moimi przyjaciółkami, pomijając fakt, iż z Sue
bardziej się rozumiałyśmy a Ness to była troszkę inna bajka. Kiedy
wychodziłyśmy gdziekolwiek to zawsze spotykały nas jakieś przykre problemy i to
przez jej osobę, więc dlatego było to moim powodem do radości.
-Jo! Żyjesz? Kurde no zgódź się a nie myśl o niebieskich
migdałach. Powinnaś w końcu zacząć mnie słuchać jak każdy normalny człowiek.-
wkurzyła się Sue tuptając nogą jak pięcioletni dzieciak.
-Okej!- wrzasnęłam ciężko wzdychając.
-Co okej?- zmarszczyła brwi w zdezorientowaniu, przyglądając się
natarczywie mojej twarzy. Boże, ta dziewczyna była niemożliwa.
-Okej, pójdę z tobą na tę imprezę. Tylko zdradź mi co mam
powiedzieć moim rodzicom?- skrzywiłam się przypominając sobie, że rodzice na
bank nie puścili by mnie na imprezę. Jedynie w jakimś mało realnym śnie.
- Joela! Jesteś cudowna, Kocham cię!- przytuliła się do mnie
łamiąc mi przy tym żebra.
-Ale co z rodzicami?- powtórzyłam się czekając na jakiś pomysł z
jej strony.
-Jejku, co za problem? Wytłumaczysz im, że nocujesz u mnie
ponieważ mamy do zrobienia ważny referat z biologii. To takie trudne? Przecież
jutro jest sobota na pewno się zgodzą.- zajęczała będąc równocześnie zadowolona
ze swojego pomysłu. W sumie to musiałam przyznać, iż nie był to taki zły
pomysł. Miałam tylko małą nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem bo nie
chciałam narobić sobie problemów i to jeszcze teraz kiedy wszystko się ułożyło
i wróciło do normy. Szczerze mówiąc to nie było mi dane na tą chwilę przeżywać
kolejne porażki.
-Widzimy się u mnie wieczorem. To do zobaczenia później!-
pożegnała się w dość podekscytowany sposób całując mnie w policzek i machając
na ostatek ręką. Stałam na środku chodnika wpatrując się w moją przyjaciółkę,
która skręciła w boczną uliczkę prowadzącą do jej domu. Dosłownie biegła w
podskokach. Zaśmiałam się jak głupia.
-Ona jest niemożliwa.- powiedziałam na głos, wyjmując z kieszeni
swojego nowego Iphona. Zamówiłam sobie taksówkę ponieważ miałam spory kawałek
do domu a jeśli miałam być szczera to byłam całkowitym leniem żeby iść na
nogach.
Kiedy tylko dotarłam do domu, na lepszy początek postanowiłam
zrobić sobie omlety na słodko. Po wykonaniu ciasta i usmażeniu ich, zasiadłam
na kanapie przy telewizorze pochłaniając moje ciepłe danie z marmoladą i
nutellą. Wypijając ostatnią szklankę, pomarańczowego soku pozmywałam za sobą
naczynia i udałam się do swojej sypialni. Rozpakowałam książki i usiadłam na
łóżku zastanawiając się co mam ze sobą zrobić. Wyciągnęłam komórkę poszukując w
kontaktach numeru mamy. Dobrze wiedziałam, że razem z ojcem wróci późno z pracy
więc wolałam załatwić to przez telefon.
-Słucham kochanie?- po kilku sygnałach odezwał się ciepły głos
mojej matki. Musiałam przyznać, że przez ten tydzień jej nastawienie do mnie
nieco się zmieniło, oczywiście na lepsze. Nie tylko poprawiłam kilka ocen w
szkole ale bardziej przyłożyłam się do nauki i co najważniejsze, nie opuściłam
żadnej godziny. Więc tak jak i matka, to i ojciec byli wniebowzięci z poprawy
mojego zachowania. A ja wcale nie miałam co narzekać bo w końcu dali mi spokój
i nie kontrolowali mnie tak jak wcześniej.
-Hej, mamo. Chciałam zapytać czy mogę dzisiaj nocować u Sue? Robimy
razem ważną pracę z biologii.- powiadomiłam ją, próbując jak najbardziej mówić
realistycznie.
-Jeśli chodzi o naukę to oczywiście skarbie. A teraz muszę kończyć
bo mam ważne spotkanie. Powodzenia w biologii i do zobaczenia jutro.- pożegnała
się i natychmiastowo zakończyła połączenie. Nawet nie przepuszczałam, że
pójdzie tak łatwo. Spodziewałam się całkowicie innej reakcji, nawet byłam
pewna, że będę musiała ją niemal błagać o to aby mnie puściła.
Nie zastanawiając się dłużej nad niczym, pobiegłam pędem do
łazienki robiąc ekspresowy prysznic. Kiedy tylko wyszłam z wrzącej wody,
założyłam świeżę bieliznę i podłączyłam prostownicę aby miała czas do nagrzania
się. W wolnym czasie skoczyłam do pokoju penetrując całą moją szafę, poszukując
jakiegoś odpowiedniego ciucha na ten wieczór. W końcu wybrałam miętową
sukienkę, dość luźną, na środku miała wszyty biały pas na wzór koronki, była
pod samą szyje i miała cienki kołnierzyk także z koronki. Ubrałam na siebie
sukienkę po czym wróciłam do łazienki prostując włosy. Kiedy tylko zakończyłam
robotę z moimi kłakami, wzięłam się za lekki makijaż który wykonałam w krótkim
czasie. Przeglądnęłam się ostatni raz w lustrze i wróciłam do pokoju
dostrzegając wibrującą komórkę na moim łóżku. Odebrałam bez chwili zastanowienia.
-Cześć słodziutka! Kiedy się u mnie pojawisz?- w słuchawce
usłyszałam głos Sue.
-Zaraz zamówię taksówkę i od razu do ciebie jadę!- zaśmiałam się
ponieważ jej podekscytowania nie dało się inaczej skomentować.
-Czyli nasz plan wypali! Mądre z nas dziewczynki. Okej, to
zamawiaj taksówkę i przyjeżdżaj.- stwierdziła szybko na co ja od razu
nacisnęłam czerwoną słuchawkę.
Wyciągnęłam ze szafy czarną skórę zakładając ją szybko i zbierając
z podłogi torebkę spakowałam do niej potrzebne rzeczy i zbiegłam po schodach.
Zajrzałam do komody na moje buty i wyciągnęłam z niej białe szpilki, wciskając
je od razu na stopy. Usiadłam przy stole zamawiając taksówkę a kiedy tylko to
zrobiłam, wyjęłam z miski na stole jedną z czekoladowych babeczek i zapchałam
sobie nią usta. Musiałam przyznać, że teraz kiedy mam czas na jedzenie to robię
to z wielką chęcią. Nie patrzę na kalorie tylko ładuje do buzi wszystko co
popadnie. Uwierzcie, że nie chcę mieć tej świadomości co w tym tygodniu
wylądowało w moim żołądku, było tego dość dużo. Robiąc ostatni kęs babeczki,
nalałam sobie wody aby przepłukać usta. Gdy tylko wykonałam te czynności od
razu zgarnęłam torebkę z blatu i wyszłam na zewnątrz zamykając za sobą drzwi.
Taksówka nadjechała ale musiała trochę poczekać aż zajdę do niej w tych szpilach.
Nie było co się śmiać, ponieważ nie byłam dziewczyną z wybiegu więc nie umiałam
biegać w takich butach.
Do domu Sue dojechaliśmy w
jakieś piętnaście minut. Zapłaciłam taksówkarzowi i zgrabnie wyszłam z
samochodu próbując non stop utrzymać równowagę…
*Dwie godziny później*
-Obiecałaś, że nie będziesz więcej pić!- skarciłam rozpitą już Sue
która siedziała razem ze mną przy zatłoczonym barze. Od dłuższego czasu nic
innego nie robiłyśmy oprócz siedzenia i picia drinków. Sue zapewniała mnie, że
będzie to spokojny lokal ale jak zawsze było przeciwnie.
-Dlaczego ja mam nie pić skoro ty ciągle to robisz? Hm?- zaśmiała
się moja przyjaciółka wlewając sobie do ust kolejnego drinka. Jej mina nieco
się skrzywiła ale już po chwili przybrała wcześniejszy wyraz twarzy.
-Dobra, wygrałaś!- również się zaśmiałam. Miałam nie pić ale ona
ciągle prosiła abym się rozluźniła i nie była taka sztywna, więc jej
posłuchałam i jak widać obie coraz bardziej zatapiałyśmy się w alkoholu. A to
chyba nie był dobry krok.
-Wiesz co Jo? Ten twój Harry to gorący koleś. Na twoim miejscu już
dawno bym go przeleciała!- stwierdziła poważnie po czym spojrzała na mnie
pytającym wzorkiem.
-Ugh, wiem jest gorący ale jest też straszny, upiory, arogancki,
za bardzo pewny siebie i wulgarny.- powiedziałam poruszając z
niezadowoleniem głową.
Nasza rozmowa na Harrym trwała dość długo. Nie martwiłyśmy się czasem
ani niczym innym. Dobrze, że matka Sue miała nocne zmiany i tym razem nam się
upiecze ponieważ poszła na nockę do pracy. A jeśli chodzi o ojca to już dawno z
nim nie mieszkają. Jej rodzice rozwiedli się kiedy miała zaledwie trzy latka,
okropność.
-Zaraz się porzygam.- krzyknęła Sue wstając z barowego krzesła i
biegnąć do wyjściowych drzwi. Ja nawet nie zwróciłam na nią zbytniej uwagi
ponieważ byłam zbyt pijana. Siedziałam chwiejnie na tym krześle i nic innego
mnie nie interesowało. Byłam w całkiem innym świecie, ochlana jak nigdy. Nie
zdawałam sobie sprawy, że ten wieczór może się skończyć w taki sposób.
Pewnie was zastanawia jak wpuścili nas do klubu i sprzedawali
alkohol skoro jesteśmy niepełnoletnie? To wszystko sprawka Ness która już pół
roku temu załatwiła nam podrobione dowody, ta dziewczyna miała wszędzie wtyki.
Ale równie mocno mogę przysiąść, że nie wiedziałam, iż kiedykolwiek użyje tego
dowodu.
Wyszłam z klubu zakładając na ramię swoją torebkę i ściągając
buty. Chwyciłam oba w prawą rękę, próbując odnaleźć wzrokiem swoją przyjaciółkę.
-Co ty tu robisz do cholery?- warknął za mną TEN głos. Rozumiecie?
On tu był, Harry tu był. Odwróciłam się do niego przodem a na mojej twarzy
widniał spory uśmiech.
Z perspektywy Harrego;
Po całym tygodniu ciężkiej roboty postanowiliśmy się z chłopakami
w końcu oderwać i wyjść się zabawić. Zaparkowaliśmy na parkingu
klubu którego dość rzadko odwiedzaliśmy. Wyszedłem z auta dostrzegając resztę
chłopaków którzy zaparkowali swoje wozy na wolnych miejscach i ruszyli w moją
stronę.
-Styles to nie jest przypadkiem Jo?- zapytał zdziwionym głosem
Sam, wskazując na jakąś zachwianą dziewczynę przed klubem. To była Jo. To była
ona na sto procent, a nawet na tysiąc. Podbiegłem w jej kierunku zachodząc ją
od tyłu.
-Co ty tu robisz do cholery?- syknąłem ponieważ nie mogłem
dowierzyć, że ona znajduje się w takim miejscu do tego w takim stanie. Narażała
swoje życie przez takie głupoty, na taką małolatę każdy chciałby się rzucić.
Obróciła się w moją stronę z pewnym uśmiechem na twarzy, podeszła bliżej
ocierając swoim ciałem o moje.
- Cześć Harry, tęskniłam.- zrobiła smutną minę ale już po chwili
się roześmiała.
-Wszystko gra?- tuż obok mnie pojawił się Sam a zdezorientowanie
nie opuszczało jego twarzy i wcale się mu nie dziwiłem.
-Jak widzisz to nic tu nie gra. Uchlała się jak sam nie wiem
co...- powiedziałem z wątpieniem podtrzymując Jo aby nie upadła.
-Muszę poszukać Sue!- nagle się ożywiła wyrywając się z moich
objęć i idąc w stronę jakiejś klęczącej dziewczyny która najwidoczniej zwracała
zawartość swojego żołądka.
-To pewnie jedna z tych jej przyjaciółeczek.- przewróciłem oczyma
w stronę Sama po czym skierowałem się w stronę dziewczyn. Kiedy tam doszedłem
obie już stały na nogach zawzięcie dyskutując.
-Jo chodź, jedziemy do mnie do domu.- stwierdziłem łapiąc ją za
rękę.
-Czekaj! Przecież musimy odwieźć Sue, nie zostawię jej samej.- zaśmiała
się dziewczyna wtulają głowę w moją szyje. Kiedy była pijana to zadziwiająco
się do mnie lepiła, ale nie miałem co narzekać bo mi to jak najbardziej
pasowało.
-Ja mogę ją odwieźć tylko podajcie adres.- zasugerował nagle Sam
podchodząc do nas bliżej.
-Ty jesteś Harry! Harry Styles ten który jest seksowny ale też zły
bo znęca się nad moją przyjaciółką!- blondynka o imieniu Sue nagle się
obudziła spoglądając na mnie z zaciekawieniem. Ledwo co trzymała się na nogach
ale najbardziej byłem ciekaw jej słów. Przez wszystko co powiedziała mogłem się
śmiało zorientować, że Jo się wygadała i powiedziała jej o mnie nieco więcej
lecz teraz było to mniej ważne.
Sam wyciągnął od dziewczyn pośpiesznie adres i zaciągnął do
samochodu ledwo już chodzącą Sue. Pożegnał się z nami, obiecując przy okazji
Jo, że bezpiecznie odwiezie jej przyjaciółkę do domu.
Również postanowiłem się zbierać doprowadzając Jo do mojego wozu i
szybko odjeżdżając.
-Co powiedziałaś rodzicom?- zapytałem kiedy znaleźliśmy się już
pod moim mieszkaniem.
-Powiedziałam im, że jesteś moim chłopakiem i nie opuszczę cię aż
do śmierci.- stwierdziła Jo próbując się nie śmiać.
-Co kurwa?- splunąłem nie wiedząc o czym ona do mnie mówi.
-Nic Harry, nic. Tak sobie z ciebie żartuje mój ty cukiereczku.-
zaczęła się ze mną przedrzeźniać co mnie trochę irytowało. Ta dziewczyna robiła
się coraz bardziej niemożliwa.
Doprowadziłem ją do mojej sypialni. Usadawiając ją na łóżku
zacząłem rozsuwać jej sukienkę.
-Woah, nie tak szybko. Nie powinno być jakiejś gry wstępnej?-
wyszczerzyła oczy po czym wstała i tym sposobem jej sukienka zsunęłam się na
sam dół spotykając się z podłogą.
-Jo o czym ty gadasz? Jaka gra wstępna?- zaniemówiłem na jej słowa,
nie mogąc się opanować i bez przerwy przejeżdżałem wzrokiem po jej ciele które
było pokryte tylko koronkową bielizną.
-Chyba o tym…- zaśmiała się krótko po czym zaczęła umieszczać
pocałunki na mojej szyi i rozpinać moją koszulę. Nim się obejrzałem stałem już
prawie nagi pomijając jedynie czarne bokserki. Wylądowałem na łóżku a na moim
ciele górowała rozgrzana Jo, która namiętnie mnie całowała…
*
Ciężko było z tym rozdziałem, ponieważ nie
miałam dostępu do Internetu na komputerze. Mam nadzieję, że się spodobał.
+Proszę o zostawianie po sobie opinii.
Jeśli chcecie mnie o coś zapytać to tutaj: http://ask.fm/Patricila
Mój Twitter: @Patsy_Official
A jeśli macie pytania do Harrego i Jo to zapraszam na ich ask’i: http://ask.fm/JoPoolow http://ask.fm/MonsterSyles
Zapraszam też do zaobserwowania ich na Twitterze: @JoPoolow and @MonsterHStyles