-Zostaw mnie do cholery. Harry! Postaw mnie na ziemi... Ty skończony kretynie! -Zaczęłam się nachalnie wyrywać temu typkowi zdając sobie sprawę, że on ma mnie całkowicie w dupie. Jego usta nie odrywały się od moich, przyssał się do mnie w nieodwracalny sposób. Dłonie Harrego co chwila lądowały na moim tyłku niemiłosiernie go ściskając. Zaczęłam wymachiwać rękoma odpychając go od siebie ale on był tym kompletnie nie wzruszony. Co za skurwiel.
-Niegrzeczna...- zamruczał wzdychając w dość głęboki sposób. Ale nadal nie przestawał. W końcu ja też odpuściłam pozostając prawie w bez ruchu pomijając oddechy które brałam co sekundę na wynik jego natarczywości. Zauważyłam, że podnosi swój wzrok na mnie a jego ruchy ograniczają się do zera, przerwał wszystko co miało przed chwilą miejsce. W pewnym rodzaju przeszła przeze mnie ulga ale spodziewałam się, że knuje w tym swoim umyśle coś bardziej histerycznego dla mojej głowy.
-Czemu przestałaś?- Wyparował mrużąc oczy i badając wyraz mojej twarzy.
-Co przestałam?- Odezwałam się po chwili z ogłupiałą miną. A tego co znów ugryzło?
-Już sie nie szamotasz ani nie krzyczysz, czemu?- Ponownie zmrużył oczy bacznie mnie obserwując. On serio musiał mieć poważnie uszkodzony mózg. Myślałam, że dla niego to będzie kolejny powód do radości, iż zaprzestałam wszystkim moim wulgarnością, a on miał jeszcze pretensje? Poważnie?
-Przestałam bo nie mam już siły do ciebie. Zresztą co cię to interesuje?- Warknęłam spoglądając na jego twarz. Jego mimika była nieodgadniona, przynajmniej jak dla mnie. Patrzył na mnie obojętnym wzrokiem ale też w pewnym sensie w jego oczach widziałam zaciekawienie. To było dość dziwne.
-Interesuje bo wolę jak się wyrywasz dziwko.- na jego twarzy pojawił sie chciwy uśmiech za to na mojej wyraz pełnego obrzydzenia.
-Jesteś chory, wiesz?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam ale w tej chwili było mi wszystko obojętne.
-Więc twierdzisz, że chorzy cię pociągają?- Zaśmiał mi się prosto w twarz. Kolejne bzdety w jego wersji.
-Nigdy nie powiedziałam, że mnie pociągasz!- oburzyłam sie na jego słowa. To prawda myślałam nad tym czy on przypadkiem mnie w jakiś sposób nie interesuje, nie wabi. Ale nigdy nie powiedziałam tego na glos, nigdy!
-Nie musiałaś tego mówić, wystarczy, że widzę te pożądanie w twoich oczach słoneczko.- Prychnął pewnym głosem łapiąc mnie w talii i odstawiając moje ciało na ziemie. Byłam trochę zszokowana nie tylko tym, że mogłam swobodnie się poruszać nie będąc w jego ramionach ale byłam też zdziwiona jego słowami lecz nie chciałam o tym myśleć, przynajmniej nie teraz.
-Pierdolnięty człowiek...- syknęłam obracając się do niego tyłem i idąc przed siebie. Po chwili poczułam silne dłonie które zaczęły mnie mocno przypierać do ściany. Dzieliły nas zaledwie milimetry a jego oddech był tak ciężki, że czułam go na własnych ustach. W tej chwili mogłam się przyznać, bałam się widząc tą jego złość i potęgę w oczach.
-Mówiłaś coś, czy się przesłyszałem?- Warknął mi prosto w usta a ja momentalnie zadrżałam.
-Harry to boli...- jęknęłam kiedy jego dłonie zaczęły z większą mocą ściskać moje ramiona.
-Nie obchodzi mnie to kurwa, że cię boli. Posłuchaj mnie lepiej i zrób to uważnie. Nie będę się dłużej z tobą pieprzył...jeszcze jedno takie słowo w moją stronę a skrócę twoje piękne życie o bardzo długi czas. Więc zamknij ryj i siedź cicho.
-Niegrzeczna...- zamruczał wzdychając w dość głęboki sposób. Ale nadal nie przestawał. W końcu ja też odpuściłam pozostając prawie w bez ruchu pomijając oddechy które brałam co sekundę na wynik jego natarczywości. Zauważyłam, że podnosi swój wzrok na mnie a jego ruchy ograniczają się do zera, przerwał wszystko co miało przed chwilą miejsce. W pewnym rodzaju przeszła przeze mnie ulga ale spodziewałam się, że knuje w tym swoim umyśle coś bardziej histerycznego dla mojej głowy.
-Czemu przestałaś?- Wyparował mrużąc oczy i badając wyraz mojej twarzy.
-Co przestałam?- Odezwałam się po chwili z ogłupiałą miną. A tego co znów ugryzło?
-Już sie nie szamotasz ani nie krzyczysz, czemu?- Ponownie zmrużył oczy bacznie mnie obserwując. On serio musiał mieć poważnie uszkodzony mózg. Myślałam, że dla niego to będzie kolejny powód do radości, iż zaprzestałam wszystkim moim wulgarnością, a on miał jeszcze pretensje? Poważnie?
-Przestałam bo nie mam już siły do ciebie. Zresztą co cię to interesuje?- Warknęłam spoglądając na jego twarz. Jego mimika była nieodgadniona, przynajmniej jak dla mnie. Patrzył na mnie obojętnym wzrokiem ale też w pewnym sensie w jego oczach widziałam zaciekawienie. To było dość dziwne.
-Interesuje bo wolę jak się wyrywasz dziwko.- na jego twarzy pojawił sie chciwy uśmiech za to na mojej wyraz pełnego obrzydzenia.
-Jesteś chory, wiesz?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam ale w tej chwili było mi wszystko obojętne.
-Więc twierdzisz, że chorzy cię pociągają?- Zaśmiał mi się prosto w twarz. Kolejne bzdety w jego wersji.
-Nigdy nie powiedziałam, że mnie pociągasz!- oburzyłam sie na jego słowa. To prawda myślałam nad tym czy on przypadkiem mnie w jakiś sposób nie interesuje, nie wabi. Ale nigdy nie powiedziałam tego na glos, nigdy!
-Nie musiałaś tego mówić, wystarczy, że widzę te pożądanie w twoich oczach słoneczko.- Prychnął pewnym głosem łapiąc mnie w talii i odstawiając moje ciało na ziemie. Byłam trochę zszokowana nie tylko tym, że mogłam swobodnie się poruszać nie będąc w jego ramionach ale byłam też zdziwiona jego słowami lecz nie chciałam o tym myśleć, przynajmniej nie teraz.
-Pierdolnięty człowiek...- syknęłam obracając się do niego tyłem i idąc przed siebie. Po chwili poczułam silne dłonie które zaczęły mnie mocno przypierać do ściany. Dzieliły nas zaledwie milimetry a jego oddech był tak ciężki, że czułam go na własnych ustach. W tej chwili mogłam się przyznać, bałam się widząc tą jego złość i potęgę w oczach.
-Mówiłaś coś, czy się przesłyszałem?- Warknął mi prosto w usta a ja momentalnie zadrżałam.
-Harry to boli...- jęknęłam kiedy jego dłonie zaczęły z większą mocą ściskać moje ramiona.
-Nie obchodzi mnie to kurwa, że cię boli. Posłuchaj mnie lepiej i zrób to uważnie. Nie będę się dłużej z tobą pieprzył...jeszcze jedno takie słowo w moją stronę a skrócę twoje piękne życie o bardzo długi czas. Więc zamknij ryj i siedź cicho.
Weźcie mnie od niego. Weźcie mnie od tego mordercy, od tego bezdusznego człowieka, od tego potwora. On chciał wszystko i dostawał wszystko. Nie chciałam...nie chciałam aby dostał mnie, aby dostał to, że pozwolę mu na wszystko. Co jest najgorsze? Najgorsze jest to, że ja nie wiem czego on ode mnie oczekuje...czego on ode mnie chce.
-Mogę o coś zapytać?- Mój głos drżał ale postanowiłam nie rezygnować mimo wszytko.
-Huh?
-Czego ode mnie chcesz?- Załkałam cichutko ale próbowałam tego nie pokazywać, próbowałam być twarda jak cholera. Ale kiedy jedna łza spłynęła po moim policzku to uświadomiłam sobie, że ja chyba nawet nie wiem co to jest twardość i jak tego używać. Niech to diabli.
-Słoneczko, jeszcze niedługo będziesz błagała abym nie odchodził.- Jego oddech się ustabilizował. Po chwili oderwał ode mnie swoje ciało i zaczął zamierzać w kierunku schodów. Wpatrywałam się w jego sylwetkę która szybkimi ruchami przemieszczała się ku górze wybiegając po schodach.
Nigdy mi nie dawał konkretnej odpowiedzi na moje pytania, odpowiadał tak, że jeszcze bardziej komplikował potok moich myśli. Do tego Przerażał mnie fakt, że u mnie w domu zaczął czuć się jak we własnym mieszkaniu, a to chyba nie było bezpieczne dla mnie i nie tylko. Z mojej karuzeli myśli którą miałam w głowie wybudziło mnie burczenie brzucha. Przez te cale zamieszanie nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo mój organizm potrzebuje jakiegoś posiłku. W sumie nie dziwiłam się mu, że wydaje takie odgłosy skoro od samego rana zjadłam tylko jabłko oraz chipsy którymi poczęstowali mnie znajomi Harrego, a to raczej nie był normalny posiłek. Podążyłam w stronę blatu kuchennego wyciągając z kredensu świeży chleb. Zrobiłam sobie cztery kromki smarując je masłem orzechowym od razu czułam się jak w siódmym niebie. Przeczekałam w kuchni jeszcze jakieś dziesięć minut nasłuchując czy z góry nie dochodzą jakieś odgłosy, ku mojemu zdziwieniu do moich uszu nic nie dochodziło, sama cisza. Trochę się z tym zbierałam aby w końcu wstać i tam pójść ale po jakimś czasie się odważyłam.
Kiedy znalazłam się na górze zauważyłam, że drzwi do mojego pokoju są lekko uchylone a światło zaświecone. Weszłam do środka spodziewając się tego, że zastane tam Harrego, lecz pokój był pusty. Spojrzałam przed siebie, drzwi od tarasu były otwarte nie zastanawiając się dłużej co mam zrobić wyszłam na zimne powietrze spotykając się po raz kolejny z totalną pustką. Czyli musiał wyjść przez taras. Wróciłam z powrotem do pomieszczenia rozglądając się po mojej sypialni i dokładnie wtedy dojrzałam skrawek papieru który leżał na mojej szafce nocnej. Usiadłam na Kancie łóżka i chwyciłam kartkę w dłoń penetrując oczami co się na niej znajduje.
'Przyjadę po ciebie o północy, wyjdziemy przez taras. Nie martw się twój staruszek się na pewno nie dowie. Do zobaczenia potem, słoneczko :):):)'
Pierwsze pytanie które nasunął mi umysł to GDZIE ON CHCE MNIE ZABRAĆ!?
on jest normalny? Nie!
Zdecydowanie nie.
Oszalał!
Po prostu oszalał, przecież mam szlaban, nie mogę wychodzić z domu w ogóle. A już na pewno nie o tej godzinie i nie z takim człowiekiem jakim jest Harry. Czy moje życie już zawsze będzie tak wyglądać? Zawsze będę się bać kolejnych minut swojego życia. Zawsze będę stawiać wszystko pod znakiem zapytania? Czy już nigdy nie będę wieść mojego spokojnego, poukładanego życia? Bez Harrego, bez przestępstw, a przede wszystkim bez obawy o własne zdrowie.
To niedopuszczalne.
Zdecydowanie niedopuszczalne.
Zmięłam kartkę papieru targając ja na kilka drobnych kwadracików i wrzucając do kosza. Położyłam się na łóżku owijając soje ciało ciasno kocem.
To niedopuszczalne.
Zdecydowanie niedopuszczalne.
Zmięłam kartkę papieru targając ja na kilka drobnych kwadracików i wrzucając do kosza. Położyłam się na łóżku owijając soje ciało ciasno kocem.
***
-Jo? Jo! Jesteś tutaj bo jeśli nie...- Moja mama wskoczyła do mojego pokoju jak burza spoglądając na mnie z ulgą.
-Co się dzieje? -Skrzywiłam się pocierając mechanicznie zaspane oczy. A wiec musiałam zasnąć...
-Nic się nie dzieje. Po prostu myślałam, że nie stosujesz się do swojej kary i gdzieś się włóczysz mimo zakazu.- Powiedziała spokojnym tonem.
-Jak widać to stosuje się do twojej kary i nigdzie się nie włóczę.- Syknęłam chłodno na co moja matka automatycznie zmarszczyła brwi.
-Nie takim tonem! Zasłużyłaś na to więc nie pyskuj.- krzyknęła w moja stronę i z prędkością huraganu wybiegła z mojego pokoju.
-Ugh, nienawidzę cię.- Szepnęłam do siebie. Czy ona musiała być taką nieznośną matką? To nie miało znaczenia co ja robię i tak przez całe życie dla niej będę jedynie kłopotem, zawsze byłam i zawsze będę.
Spojrzałam na zegarek który pokazywał dwudziestą drugą trzydzieści trzy. Woah, wróciła z pracy jeszcze później niż zazwyczaj.
Zabrałam ze sobą świeżą bieliznę i ruszyłam w stronę łazienki. Napełniłam wannę wrząca wodą, tak jak robiłam to zazwyczaj i wskoczyłam do środka z początku krzywiąc twarz z powodu gorącej wody ale minęło kilka minut i moje ciało zaczynało się przyzwyczajać do wysokiej temperatury. Po pewnym czasie poczułam tak zwane ukojenie i pewien rodzaj spokoju więc postanowiłam wyjść zanim woda coraz bardziej się oziębi. Osuszyłam swoje ciało ręcznikiem po czym wcisnęłam na tyłek majtki i założyłam biustonosz. Kiedy wysuszyłam swoje włosy postanowiłam pozostawić je naturalnie rozpuszczone bez żadnego prostowania ani też kręcenia, zrobiłam od razu lekki makijaż i weszłam do pokoju w samej bieliźnie kierując się w stronę szafy.
-Boże, nie mam ubrań.- skrzywiłam się spoglądając na zawartość szafy. Tsa, była pełna ale ja i tak nie miałam pojęcia co na siebie włożyć.
-Możesz zostać w tym czym jesteś, mnie się podoba.
Kiedy usłyszałam głos za sobą od razu podskoczyłam z przerażenia widząc, że na moim łóżku leży rozwalony Harry który spogląda na mnie z pożądaniem.
-Wyjdź!- Pisnęłam sięgając szybko do szafy i wyjmując z niej brzoskwiniowe spodnie i z niewyobrażalną prędkością wciskając je na tyłek. Nie zastanawiając się dłużej sięgnęłam po białą bluzkę z trzy czwartym rękawkiem i przeciągnęłam ją przez głowę.
-Woah, pełen podziw dla ciebie szybka jesteś.-Zaśmiał się obserwując mój strój.-Przyszedłem trochę wcześniej ale to nawet dobrze bo widzę, że przygotowałaś dla mnie mini przedstawienie. Ale okay, jak już jesteś gotowa to chodźmy.-Skończył swoją dziecinną paplaninę wstając i chwytając mnie za nadgarstek jak to zawsze robił. Po prostu brak jakiejkolwiek prywatności i manier. Zdążyłam jeszcze sięgnąć po mojego iPhona który leżał na biurku i już po chwili zostałam brutalnie pociągnięta w stronę schodów które prowadziły z tarasu do mojego ogrodu. W sumie to nigdy nie myślałam, że mogę wymykać się w ten sposób z domu. Hm, to pewnie dlatego, że ja nigdy nie miałam takiej potrzeby wymykania się z niego!
kiedy tylko wsiedliśmy do Land Rovera Harrego, moje dłonie zaczęły się trząść jak galareta.
-Jezu, nie sikaj w gatki słoneczko. Odwiozę cię zanim twoi rodzice się pokapują, że gdziekolwiek wyszłaś.- Popatrzył na mnie szkaradnym wzrokiem.
-Bardziej obawiam się tego gdzie mnie zabierasz, a nie reakcji moich rodziców kiedy nie zastaną swojej córki w łóżku. Choć to też wydaję się być straszną wizją, nie mogę zaprzeczyć.- odpowiedziałam zrezygnowana właśnie tak się czując...
Z perspektywy Harrego;
-Wow. Robisz postępy dziewczyno. Wypowiedziałaś w moim kierunku dwa zdania prawie w ogóle się nie jąkając i nie sikając w portki. Jestem z ciebie dumny.- Zaśmiałem się widząc jak jej mina zrzedła kiedy usłyszała moje pewne słowa.
-To nie jest śmieszne.- Powiedziała a odwaga ją nieco opuściła. Zauważyłem kantem oka, że spuszcza swoją głowę w dół i wpatruję się w swoje ręce które zaczęły ponownie się trząść z nerwów, co za głupi zwyczaj.
-A ja uważam, że wszystko co jest związane z tobą jest śmieszne. Dla mnie każdy twój ruch jest zniewalająco śmieszny.- Parsknąłem wpatrując się w pustą drogę przede mną która była oświetlona przez latarnie przy drodze.
-Czemu tak uważasz?- Jej brwi się zmarszczyły a twarz automatycznie posmutniała. Ugh, ta dziewczyna była tak cholernie wrażliwa, wszystko ją dotykało po prostu wszystko.
-No popatrz na siebie, jesteś chodzącą niedorajdą.- Ponownie się zaśmiałem a na jej twarzy ukazało się zmieszanie. Ale właśnie o to mi chodziło, chciałem żeby jeszcze bardziej cierpiała. Myślę, że mam dużo czasu aby wyrządzić jej tyle krzywdy ile sprawił mi jej ojciec odbierając życie mojemu bratu.
-Czemu tak mówisz?- Załkała cicho i wtedy właśnie zobaczyłem, że ociera spływające łzy po policzku. Płakała. Miałem być z siebie dumny, że doprowadziłem ją do takiego stanu ale coś mnie ugryzło, coś mnie gryzło żebym przeprosił. Nie, przeprosić? Serio? W moim życiu nie istnieje takie słowo jak „przepraszam”, jest jedynie spierdalaj.
-Przecież tylko żartowałem, a ty znów ryczysz.- Musiałem jakoś zareagować gdyż nie chciałem aby wyszła z mojego auta wyglądając jak jakiś wrak.
-Nieważne.-Zaskomlała cicho pod nosem i otarła ostatnie łzy z twarzy.
Serio? Mam wyrazić swoje zdanie w tej chwili, tak na poważnie? To ta dziewczyna była… nieznośna, wkurzająca, irytująca do granic jakich jeszcze nikt przy mnie nie przekroczył. Mogłem wymieniać tak przez kolejne godziny ale zbliżaliśmy się do klubu.
-Idziemy na imprezę? -Zapytała Jo wyglądając za okno.
-Yeah-Przytaknąłem wpatrując się w nietrzeźwych ludzi wychodzących z budynku.
-Ugh, super.-Jęknęła otulając się własnymi rękoma i wpatrując się nadal w szybę.
-Coś ci nie pasuje?- Warknąłem gdyż ta dziewczyna podnosiła mi ciśnienie do ogromnych granic. Zawsze musiała mieć jakieś ALE.
-Nie, wszystko gra.- Powiedziała pewnym głosem po czym otworzyła szybko drzwi wychodząc z auta i zatrzaskując je za sobą. No ludzie powaga, ta dziewczyna chyba miała codziennie okres, jeśli jest to możliwe. Prychnąłem na głos zdając sobie sprawę z tego jakie głupoty chodzą mi po głowie. Zobaczyłem, że ta mała zdzira idzie w stronę wejścia. Wyszedłem z auta zamykając je za sobą i biegnąć w jej stronę.
-Wolniej.-Syknąłem i uśmiechnąłem się z dumą kiedy zauważyłem, że Jo dorównuje mi kroku.
Pociągnąłem ją za nadgarstek i przyśpieszyłem kroku stojąc przy wejściowych drzwiach.
-Jak jest Styles? -Przywitał się jeden z bramkarzy o imieniu Peter a po chwili dołączył się do niego drugi, Bob.
-Widzieliście może Sama?- Zapytałem przepychając się przez kolejkę ludzi którzy posyłali w moją stronę groźne spojrzenia i komentarze pełne wulgaryzmu, ja tylko uśmiechałem się w ich stronę. Miałem to w dupie. Jestem Harry, nie muszę czekać w kolejkach suki.
-Taa, widzieliśmy wszystkich przyszli tu jakąś godzinę temu.- Podniósł głos Peter tak abym mógł go usłyszeć, ponieważ tłum ludzi zagłuszyłby odpowiedź zwykłych tonów. Nie przedłużając dłużej tej konwersacji skinąłem mu tylko głową i wszedłem do środka targając za sobą bezuczuciowo Jo. Ruszyłem w stronę miejsca w którym zawsze przesiadywała nasza paczka. Już w oddali zauważyłem chłopaków którzy też namierzyli mnie wzrokiem. Siedzieli na kanapach w samym koncie popijając alkohol. Ścisnąłem nadgarstek Jo jeszcze silniej na co lekko pisnęła.
-Zamknij się.-Splunąłem odwracając do niej głowę a po chwili dalej idąc przed siebie.
-Milutki jak zawsze.- Szepnęła pod nosem z myślą, że tego nie usłyszę. Kiedy miałem to skomentować, zorientowałem się, iż jesteśmy już przy stoliku.
-Cześć ślicznotko.- Przywitał się Max ukazując rząd białych zębów. Spojrzałem na Jo i zauważyłem, że spuszcza głowę w dół a jej policzki się czerwienią. Kurwa serio?
-Co się tak patrzysz?- Warknąłem w stronę Maxa zauważając, że na jego twarzy dalej widnieje spory banan. W końcu postanowił oderwać wzrok od Jo i na mnie spojrzeć.
-Co?- Chłopak zmarszczył brwi przyglądając mi się uważnie.
-Nie rób ze mnie głupka. Nie patrz się tak na nią, kurwa.- Syknąłem rozwścieczony.
-To chyba nie twoja dziewczyna, zgadza się Styles?- Popatrzył na mnie obojętne wyczekując mojej odpowiedzi którą dobrze znał. Przed przyjściem chłopaków upewniałem ich twardo, że ta zdzira nie jest moją dziewczyną tylko kolejną wywłoką. Ale nic mnie to nie obchodziło, ten gnój nie mógł się na nią tak patrzeć, nie mógł i koniec.
-Nie, nie jest moją dziewczyną ale to nie oznacza, że możesz się na nią gapić jak na jakieś mięso, zrozumiano?- Zapytałem srogo odpychając go od siebie. Tego nie dało się opisać w jakim stanie byłem, po prostu się nie dało. Spojrzałem na Jo która patrzyła na mnie z lekko rozchylonymi ustami i nieco szerzej otworzonymi powiekami. Skrzywiłem się w jej stronę dając jej tym znać aby i ona nie wyprowadzała mnie z równowagi…
*
To jest ostatni rozdział przed moim kolejnym wakacyjnym wyjazdem : )
Super rozdział! ♥ Wygląd bardzo mi się podoba. Czekam nn.<33 @SwagMasta691D
OdpowiedzUsuńO Boze!! Swieeetnyy jezu jak ja kocham to czytac ;D Ciekawe co sie bedzie dzialo dalej na tej imprezie ;) Milego wyjazdy ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, kocham to opowiadanie nie wiem jak ja wytrzymam z nów długo bez nexta szkoda że wyjeżdżasz :(
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że szybko do nas wrócisz :)
A wygląd jest super
aaa zajebisty ! ♥ no nie jak ja wytrzymam bez kolejnego rozdziału tak długo :(
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny ^^
OdpowiedzUsuńWygląd też :)
@TheSecondHope
asdfghjk loveee you
OdpowiedzUsuńRozdział super ;)
OdpowiedzUsuńHazz mnie przeraża ;o
Wygląd bloga jest wprost genialny ;)
Czekam na nn ;)
Baw się dobrze na wakacjach ;p
Mwahh <3
I WYGLĄD I ROZDZIAŁ ŚWIETNY ! :)
OdpowiedzUsuńBAW SIE DOBRZE NA WYJEŹDZIE , CZEKAM NA NN :)
@Klaudiaaxoxox
Wygląd jest świetny, rozdziały też. Kocham Cię dziewczyno <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę się napracowałaś. Super rozdział. Mam nadzieję że szybko wrócisz i napiszesz kolejny. Serio, czekam i kocham <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńmi się źle czyta szczeże mowiąć ; // jesli możesz zmień czcionka na bardziej czytalną , reszta jest świetna : *
OdpowiedzUsuńŚwietny *-* po prostu uwielbiam to opowiadanie. Miłego wyjazdu :) @LuvsYa1D
OdpowiedzUsuńzajebisty jak zawsze ;d
OdpowiedzUsuńmiłego wakacyjnego wyjazdu/@yourToouch
Super :) Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńŚWIETNY!! I WYGLĄD GENIALNY ♥
OdpowiedzUsuńBŁAGAM CIĘ ZMIEŃ CZCIĄKĘ BO ŹLE SIĘ CZYTA !!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńświetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńZajebisty ,, nie mogę się doczekać następnego ! ; )
OdpowiedzUsuńNieziemski rozdział. Kocham cię za to opowiadanie.
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na blogu louis-younger-sister.blogspot.com w zakładce 'The Versatile Blogger' <3
OdpowiedzUsuńJak zawszy super !
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do The Versatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńhttp://onedirection-and-babi.blogspot.com/
Czyżby Harry był zazdrosny ? :D Nie no przeciez on nie ma uczuć jakże by to :D
OdpowiedzUsuńNie rozumiem po jakiego huja on ja wszędzie ciaga skoro mu tak przeszkadza :D To jest Hazza tego nie ogarniesz buahahaha :D Boże jaka ja mam ochote mu przypierdolic w ten głupi ryj jak się tak hamsko zachowuje i ją wyzywa nom normalnie wybuchnę :D
Miłych wakacji! <3 kiedy wracasz?
@JustNikaPlease
Maaaaaatko boska! to opowiadanie jest genialne, ty jesteś genialna!!! :D
OdpowiedzUsuńdodałam do polecanych u mnie i czekam na nowy rozdział :D
http://monsters-inside-him.blogspot.com/
Opowiadanie jest niesamowite :) Czekam na nowy rozdział :) / @AwwMyIan
OdpowiedzUsuń